https://www.youtube.com/watch?v=ce-zpqX8W5c
Nagrane Samsung Galaxy S7 (Więcej o GalaxyS7)
Po prostu mnie zatkało. Szedłem na końcu, filmując kamerą automatycznie i praktycznie nic nie zapamiętałem. Musiałem sobie wszystko odtworzyć na wideo. Bywając korespondentem na pięciu igrzyskach (mundialach i mistrzostwach Europy) przeżywałem już chwilę uniesień. Najwspanialsze, niezapomniane show dali Australijczycy w Sydney 2000 gdzie stadion zmienił się w ocean pełen monstrualnych morskich stworzeń. W Salt Lake City w 2002 serce mocniej zabiło gdy okazało się, że jednym z niosących flagę olimpijską obok pierwszego człowieka na księżycu, Neila Armstronga, reżysera Stevena Spielberga, arcybiskupa Tutu jest… Lech Wałęsa. Ale możliwość współuczestnictwa przebiło wszystko.
W igrzyskach paraolimpijskich weźmie udział się 4300 zawodników ze 175 krajów, w tym 97 z Polski (90 sportowców, ale przewodnicy niewidomych i opiekunowie liczą się jak zawodnicy). Na Ceremonię Otwarcia pojechała połowa tylko z naszych. Ci, którzy jak tenisistka stołowa Natalia Partyka startowali następnego dnia, odpuścili nie chcąc narazić się na przemęczenie długim oczekiwaniem i późnym powrotem do wioski. Natalia dopiero co uczestniczyła w otwarciu igrzysk olimpijskich i była z powrotem o 2. nad ranem.
Wszystko odbyło się jednak nad podziw sprawnie. Ruszyliśmy o 15:45 z miejsca pakując się do przygotowanych autobusów (transport olimpijski zamarł tego dnia podporządkowany w całości ceremonii i Maracanie). Mimo że każdy przystanek to jednocześnie rampa z podjazdem dla wózkowiczów, kierowca musi się więc namanewrować nim drzwi busa znajdą się na odpowiedniej wysokości. Przejazd przez Rio de Janeiro trwał z godzinkę – nie wszyscy respektują pas olimpijski, tym razem byli jednak łaskawi dla naszego konwoju, radośnie trąbiąc i machając nam przez okna.
Oczekiwanie na wejście na Maracanę nie trwało dłużej niż półtorej godziny. Nikt nie narzekał, dla każdego czekało miejsce do siedzenia, suchy prowiant (ciasteczka, kanapka, popcorn), napoje. Miejsce oczekiwania przemieniło się w jedno wielkie targowisko znaczków olimpijskich. Każda ekipa śpiewała swoje piosenki. Nigeryjskie sztangistki urządziły uroczy koncert gospels, Szwedzi co chwila odgrywali podpatrzone u kibiców i piłkarzy Islandii „hu!”
Mieliśmy więc naszą własną ceremonię otwarcia, nie widząc show pod hasłem „Każdy organizm ma serce”, które odbywało się we wnętrzu stadionu, podziwiając jedynie wylatujące z niego fajerwerki. Umknął nam wyczyn Aarona Wheelza, ekstremalnego wózkarza z Las Vegas,który zjechał z 20-metrowej rampy, przeskakując przez obręcz. Organizatorzy sprawnie poustawiali nas ekipa za ekipą, w kulminacyjnym momencie montując na wózku naszego chorążego biało-czerwoną flagę. I weszliśmy…
Usadzono nas tuż obok znicza olimpijskiego. Gdy po wspaniałym tańcu niepełnosprawnej z robotem przemówił i rozpoczęła się ceremonia zapalenia znicza, z nieba lunął rzęsisty deszcz. Z przerażeniem śledziliśmy na telebimach jak złota medalistka Brazylijka Marcia Malsar upadła trzymając w ręku płonący znicz. Przy huraganowej owacji publiczności szybko się podniosła i dokończyła marsz. – Nigdy się nie poddawaj, nawet jak upadniesz – powiedziała Malsar, co jest przecież mottem każdego z uczestników paraolimpiady.
Ponieważ ekipy siedziały na płycie nieobjęte zadaszeniem stadionu, organizatorzy błyskawicznie rozdali nam przezroczyste pelerynki, opatulając nimi sportowców na wózkach. Nie zdążyliśmy więc porządnie zmoknąć w przeciwieństwie do Brazylijczyka Clodoaldo da Silvy, 12-krotnego medalisty paraolimpiady, który zapalił znicz.
Najbardziej zapadły mi w pamięci słowa prezydenta ruchu paraomimpijskiego, Sir Philipa Cravena: „Zobaczycie tu prawdziwe znaczenie sportu i prawdziwą definicję sprawności”. Igrzyska rozpoczęte! Teraz czekamy na medale!
https://www.youtube.com/watch?v=auwfx00By24
Nagrane Samsung Galaxy S7 (Więcej o GalaxyS7)