Nie ma uśmiechu po tym biegu.
– Jak nie mam się z czego cieszyć, to nie będę się sztucznie cieszyła. Zawsze się cieszyłam z czegoś, a na razie nie mam powodu, by to robić. Miejmy nadzieję, że będzie lepiej. Jestem bardzo cierpliwa i od maja czekam. Do sierpnia mamy czas i wierzę, że tam przyjdzie na mnie czas.
Ale przecież w tym sezonie była życiówka. To nie jest tak, że nic nie ma teraz.
– Tak, była, ale Ci, którzy znają się na tych czasach, wiedzą, że to nie był dobry wynik. W tamtym sezonie biegałem już we wrześniu i w jakiej byłam już formie? Wtedy też sezon zaczynałam w maju i do września nie wytrzymałam. Ten czas nie był zbyt dobry. To, że o dwie czy trzy setne wygrałam z Angeliką to jeszcze o niczym nie świadczy. Ona teraz wygrywa i jest w bardzo dobrej formie.
Czego teraz Ci brakuje?
– Ja wiem, w jakim treningu jestem teraz i w jakim są inni. Tak naprawdę tylko ja jeszcze normalnie trenuje i tylko ja nie mam formy. Przed tymi mistrzostwami nie odpuszczałam. Nie chcę mieć formy za wcześnie jak rok temu, tylko w punkt i tego się trzymam. To, że jestem ciągle druga, to druga strona medalu. Jest mi po prostu z tego powodu przykro.
Na igrzyskach chyba jednak chciałabyś być druga.
– Tak, chociaż znając mnie i tak byłaby odrobina niedosytu. Zawsze chcę być pierwsza, ale niestety nie zawsze mogę. Taki jest sport.
Wszystko masz chyba pod kontrolą, skoro forma ma pojawić się później.
– Coraz lepiej mi się biega. Nogi powoli puszczają. Mam nadzieję, że chociaż trochę wstrzelę się w Amsterdam. Jak już wspominałam w tamtym roku i powtarzam to dalej, chciałabym zdobyć tam medal. Zostały jeszcze dwa tygodnie. Cuda się zdarzają. W Pekinie się zdarzyły z dnia na dzień, więc tego się trzymamy. Teraz dwa tygodnie spokoju. Chcę potrenować i zrobić ostatnie szlify przed Amsterdamem. Mam nadzieję, że zdobędziemy jak najwięcej medali na ME i w Rio.