Według gazety w Azji był już z wizytą dyrektor wyścigu Mauro Vegni. Jeśli wszystkie szczegóły zostaną uzgodnione, do podpisania umowy może dojść w najbliższych tygodniach. W swojej historii Giro kilkakrotnie rozpoczynało się poza granicami Włoch. W tym roku start był w Holandii, ale wcześniej ruszano z Monako, Grecji, Francji, Belgii, Danii czy Irlandii Północnej. Nigdy jednak nie wyjeżdżano poza Europę. Były plany startu w Waszyngtonie, ale nic z nich nie wyszło. Wiadomo, że przyszłoroczna, setna edycja, będzie w całości poprowadzona włoskimi szosami, a rozpocznie się na Sardynii.
“La Stampa” szacuje, że koszt organizacji Giro w Japonii wyniosłby około 35 mln euro. Kolarze rywalizowaliby na terenie prefektury Shizuoka. Po czterech etapach zawodnicy otrzymaliby dwa dni odpoczynku. W tym czasie cały wyścig przeniósłby się na Półwysep Apeniński.
Japonia nie miała wielkich tradycji w organizacji wyścigów kolarskich. W UCI Asia Tour najwyższą rangę ma klasyk Japan Cup, rozgrywany w środkowej części wyspy Honsiu. Zeszłoroczną edycję wygrał Holender Bauke Mollema. Inną imprezą jest październikowy Saitama Criterium, pokazowany wyścig zarządzany przez organizatora Tour de France, ASO.
źródło: cyclingnews.com