Fot. fivb.org
Fot. fivb.org
Jedziemy do Rio. Wenezuela bez szans w starciu z Polską
Nasi siatkarze rozbili kolejnego rywala w Tokio. Z kompletem pięciu zwycięstw prowadzą w turnieju, ale co znacznie ważniejsze, wywalczyli już olimpijską kwalifikację. Droga nie była łatwa, bo wiodła dwa razy przez Azję i w styczniu przez Berlin. Żeby zapewnić sobie grę w Rio musieliśmy rozegrać 21 spotkań, z których wygraliśmy 18. Mistrzowie świata znajdą się w miejscu, które powinno być im zarezerwowane z urzędu, ale nie czas na dyskusje o regulaminie kwalifikacji, a radość z awansu. Rio jest nasze!!!
Tomasz Więcławski
2 czerwca, 2016 10:00

Polska-Wenezuela 3:0 (25-21, 25-17, 25:18)

Polska: Kłos, Kubiak, Łomacz, Buszek, Możdżonek, Kurek, Zatorski (l)

Wenezuela: Gonzales, Salerno, Carrasco, Pinerua, Quijada, Valencia, Briceno (l), Mata (l)

Nasi zawodnicy kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku od samego początku spotkania i pewnie zmierzali w stronę Brazylii. Dobrze prezentowaliśmy się w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Mateusza Mikę, który ma problemy ze zdrowiem, w pierwszej szóste zastąpił Rafał Buszek, który spisywał się więcej niż poprawnie. Tradycją stało się już, że w podstawowym zestawieniu mogliśmy znaleźć Marcina Możdżonka – bez wątpienia największego wygranego turnieju w Tokio w naszej kadrze.

Po atomowym ataku Michała Kubiaka z lewego skrzydła prowadziliśmy 17-13. Ten sam zawodnik chwilę później podwyższył naszą przewagę z pipa do 19-15. Rywale przebudzili się jednak w tym fragmencie i zmniejszyli przewagę „biało-czerwonych” do dwóch punktów, a nawet do jednego przy stanie 21-20 po asie Valencii.

Opanowaliśmy jednak emocje i po bloku Dawida Konarskiego wygraliśmy pierwszą partię 25-21.

Na początku drugiego seta wyleczyliśmy rywali z marzeń o sukcesie skutecznym blokiem. Dwa razy zapunktował w tym elemencie Marcin Możdżonek, a raz Rafał Buszek. Przy stanie 5-2 dla Polski trener rywali poprosił o czas.

Na trybunach rozbrzmiało po raz pierwszy w tym turnieju „Polacy, Rio jest nasze” i „Jedziemy do Rio”. Dobrze w tym fragmencie grał Michał Kubiak, a Bartosz Kurek prezentował się dość nierówno, szczególnie zważywszy na poziom rywala. Po pewnym ataku ze środka Marcina Możdżonka na tablicy wyników pojawił się rezultat 14-10. Później punktowy blok zanotował Grzegorz Łomacz i na drugą przerwę techniczną w tym secie zeszliśmy prowadząc 16-11.

Potem tylko powiększaliśmy przewagę. Trener Antiga wprowadzał  Dawida Konarskiego, żeby wykorzystać jego dobry blok i niezłą dyspozycję podczas azjatyckich kwalifikacji. Z drugiej linii pewnie atakował Rafał Buszek i wyszliśmy na prowadzenie 21-14.

Set zakończył niecelną zagrywką zawodnik Wenezueli i zwyciężyliśmy 25-17.

W trzeciej partii czarować zaczął Michał Kubiak, który na siatce oszukiwał rywali jak chciał, a w trudnych sytuacjach nawet rozgrywał. Spokój zachowywał też Możdżonek i stało się jasne, że nie możemy tym meczem nie przypieczętować awansu olimpijskiego.

Rywale walczyli dzielnie, starali się robić wszystko co w ich mocy, żeby przeciwstawić się Polakom, ale są po prostu w innej siatkarskiej lidze. Emocji w tym spotkaniu za wiele nie było. Można zaryzykować stwierdzenie, że to jeden z najłatwiejszych meczów, które nasza reprezentacja rozegrała w drodze do Brazylii. Po asie serwisowym Rafała Buszka prowadziliśmy 16-11.

Potem tylko powiększaliśmy przewagę. Trener Antiga wprowadzał  Dawida Konarskiego, żeby wykorzystać jego dobry blok i niezłą dyspozycję podczas azjatyckich kwalifikacji. Z drugiej linii pewnie atakował Rafał Buszek i wyszliśmy na prowadzenie 21-14.

Set zakończył niecelną zagrywką zawodnik Wenezueli i zwyciężyliśmy 25-17.