Emocje po srebrnym medalu w Amsterdamie już opadły?
Powoli opadają. Cieszymy się, że poprawiliśmy wynik sprzed dwóch lat (sztafeta zajęła wtedy trzecie miejsce – przyp.red.), ale mimo wszystko bardzo niewiele nam zabrakło do zwycięstwa. Mierzymy jak najwyżej stąd lekki niedosyt. Nasze zmiany mogły być lepsze i wtedy myślę, że cieszylibyśmy się z triumfu.
Pana podanie pałeczki sztafetowej wydawało się jednak bardzo dobre. Kończył Pan na czwartej pozycji, a Jakub Krzewina ruszał na trzecim miejscu.
Pozycję udało się poprawić, ale ja do końca bym nie stwierdził że to było dobre przekazanie pałeczki. Musiałem trochę przyhamować, aby na Kubę nie wpaść, więc ta zmiana nie była tak płynna jak być powinna. Mamy jeszcze trochę czasu, aby takie detale nadrobić.
Przed Panem trzecie Igrzyska w życiu. W Londynie odpadł Pan z drużyną w półfinale, zaś w Pekinie Pan był, ale nie wystąpił. Czuje Pan dzisiaj jeszcze rozczarowanie z tego powodu?
Wtedy czułem, ale dziś już tego nie rozpamiętuje.
Teraz trener znów stanie przed wyborem. Was jest sześciu, a w sztafecie tylko cztery miejsca.
Nie mogę zrobić nic innego jak tylko udowodnić swoimi występami, że jedno z tych miejsc powinno należeć do mnie. Rywalizujemy ale wszystko odbywa się fair-play. Jesteśmy drużyną, wspólnie walczymy dla naszego kraju i jakkolwiek zdecyduje trener, będziemy się wspierać i kibicować sobie wzajemnie.
Dlaczego Igrzyska Olimpijskie to tak wyjątkowa impreza sportowa?
Myślę, że przede wszystkim to cała otoczka wydarzenia nadaje taki charakter. Do Igrzysk odlicza się dni, znicz olimpijski na długo przed startem jest niesiony przez wiele znaczących osobistości, a wszyscy sportowcy starają się przyszykować swoją najlepszą formę właśnie tam. Dla mnie to bez wątpienia najważniejsze występy w karierze.
Przeszło Panu przez głowę, że może to być ostatnie takie wydarzenie w pańskiej karierze?
Ciężkie pytanie (śmiech). Rzeczywiście, swoje lata już mam, a dla każdego sprintera ta poprzeczka z roku na rok jest zawieszana wyżej. Myślę, że na takie myśli przyjdzie czas po Rio. Mogę zapewnić, że w tym momencie kariery nie zamierzam jeszcze kończyć, ale ciężko mi stwierdzić czy za cztery lata zdrowie i forma pozwolą na występ w Tokio.
Na co my, kibice, możemy liczyć w Rio w wykonaniu – Pana, sztafety i całej naszej reprezentacji?
Będzie dużo pozytywnych emocji, miejmy nadzieję że wiele biało-czerwonych niespodzianek, a wszystko w sportowej atmosferze na najwyższym poziomie. Jeżeli chodzi o naszą drużynę to postawiliśmy sobie za podstawowy cel wejście do finału. Myślę, że tam może się zdarzyć wszystko. Trenujemy ciężko, aby szczyt formy przyszedł w sierpniu. Trzymajcie kciuki i kibicujcie, aby tak się stało. To naprawdę pomaga!