Urodzony w Somalii 33-latek w Rio stał się drugim zawodnikiem w historii igrzysk, który obronił złote medale na dwóch najdłuższych dystansach na stadionie. Nie dał się pokonać koalicji biegaczy z Kenii, Etiopii, USA oraz innych krajów afrykańskich. Wcześniej ta sztuka udała się jedynie w 1976 roku Finowi Lasse Virénowi. Na bieżni poza triumfami olimpijskimi zdobył po pięć złotych medali MŚ i ME (5000, 10000 m). Był też dwukrotnie pierwszy na 3000 m w Halowych ME.
Brytyjskie media coraz częściej sugerują, że Farah na początku 2017 roku może otrzymać od królowej Elżbiety II tytuł szlachecki.
Lekkoatleta w przeszłości deklarował już, że jego celem są sukcesy w biegach ulicznych. Organizatorem następnego czempionatu globu będzie Londyn, dlatego Farah zdecydował się na przesunięcie w czasie decyzji o przejściu do maratonów.
– Jako sportowiec chcę być uczciwym w stosunku do siebie. Tęsknię za swoimi dziećmi, nie widzę ich przez sześć miesięcy w roku. To dla mnie jedna z najtrudniejszych rzeczy – powiedział biegacz. – W 2017 roku pojawię się na MŚ w Londynie. Jestem to winien wszystkim ludziom, którzy mnie wspierali i dopingowali. Potem już tylko maratony. Pochłaniają mniej czasu od startów na bieżni. Nie będę przebywał tak długoz dala od rodziny – dodał.
Przejście do maratonu nie jest sprawą łatwą, o czym Brytyjczyk przekonał się już w 2014 roku. Jego debiut w tym biegu w Londynie nie zakończył się sukcesem. Zajął wówczas ósme miejsce, nie udało się poprawić rekordu kraju, który utrzymuje się od 1985 roku. Zdecydowanie lepiej szło mu w półmaratonie. Tu jest rekordzistą Europy oraz tegorocznym brązowym medalistą MŚ z Cardiff.
MŚ 2017 odbędą się w dniach 5-13 sierpnia.