Wielką nadzieją, nawet na złoto, jest przede wszystkim 25-letnia Kelmendi, startująca w wadze 52 kg. Będzie on chorążym reprezentacji podczas ceremonii otwarcia igrzysk.
Urodzona w miejscowości Peć, piątej co do wielkości w Kosowie, od początku kariery podkreślała swój związek z ojczystą ziemią. Gdy Kosowa nie dopuszczono do startu na IO w Londynie, a judoczce nie zezwolono na występ pod flagą olimpijską, zdecydowała się na reprezentowanie barw Albanii. Sukcesu jednak nie osiągnęła. W II rundzie przegrała z pochodzącą z Mauritiusa Christianne Legentil.
Medale przyszły w kolejnych latach. W 2013 i 2014 roku wygrała mistrzostwa świata, jako pierwsza w historii zawodniczka z Kosowa. Dwukrotnie zdobyła mistrzostwo Europy (2014, 2016), ma też w dorobku brąz z czempionatu Starego Kontynentu z 2013 roku. Kontuzja wykluczyła ją z udziału w MŚ 2015.
Kelmendi w tym sezonie, poza wygraną w ME w Kazaniu, triumfowała w prestiżowych zawodach wielkiego szlema w Paryżu, a niedawno zwyciężyła w Grand Prix w Budapeszcie (w finale pokonała swoją rodaczkę Distrię Krasniqi).
Ostatnią porażkę poniosła jesienią zeszłego roku w Abu Dhabi. Lepsza okazała się wówczas Brazylijka Érika Miranda, największa konkurentka reprezentantki Kosowa w Rio. W walce o medale w kat. 52 kg trzeba jeszcze zwrócić uwagę na Japonkę Misato Nakamurę i Rumunkę Andreę Chițu. Łącznie wystartuje 20 zawodniczek.
Kosowo na zbliżających się igrzyskach w judo może jeszcze liczyć na dobry występ Nory Gjakovy. 23-latka to dwukrotna brązowa medalistka ubiegłorocznych Igrzysk Europejskich oraz tegorocznych ME w kategorii 57 kg. W obecnym sezonie stawała na podium zawodów GP w Hawanie i Tbilisi.
Kosowo będzie reprezentowane także w lekkiej atletyce, pływaniu oraz strzelectwie. Tam udział będzie zapewne symboliczny, jedynie w judo może liczyć na sukcesy, a może i medale.