Kolarze w sobotę mieli do pokonania 134 km z Guillestre do Sant’Anna di Vinadio. Ostatni podjazd wiódł na premię górską trzeciej kategorii. Wcześniej zawodnicy mieli do pokonania aż trzy premie pierwszej kategorii.
Po wczorajszym zwycięstwie i awansie na drugą pozycję w generalce za ciosem chciał iść Vincenzo Nibali. Do Chavesa tracił przed dzisiejszym ściganiem tylko 44 sekundy. O podium walczyli jeszcze, niedawny lider Steven Kruijswijk oraz Alejandro Valverde.
Podobnie, jak w piątek mieliśmy faktycznie do czynienia z dwoma wyścigami. Z przodu ucieczka walczyło o zwycięstwo etapowe. Wiele minut dalej czarowali się liderzy. Tym razem jednak faworyci nie dogonili uciekinierów przed metą. Pierwszy zameldował się na niej jeżdżacy w rosyjskiej grupie Katiusza Taaramäe. Przyjechał on z 52-sekundową przewagą nad Darwinem Atapumą. Dalej byli Joe Dombrowski, Mikel Nieve oraz Aleksandr Foliforow.
W peletonie na czele jechały początkowo drużyny Movistar i Tinkoff. Z dobrej strony pokazywał się wspomagający Majkę Paweł Poljański. Na trzecim podjeździe (Colle della Lombarda) do pracy zabrała się Astana. Szaleńcze narzucił przyboczny Nibalego, Michele Scarponi. W końcu wicelider zaatakował i odczepił Chavesa. Włochowi pomagał będący wcześniej w czołówce Tanel Kangert. Jadący w różowej koszulce Kolumbijczyk tracił siły i nie był w stanie jechać także przy Valverde. Sytuacja nie zmieniła się na finałowej wspinaczce.
Nibali dojechał na metę szósty ze stratą niemal 7 minut do zwycięzcy. Ważniejsza dla kolarza Astany była jednak przewaga nad Chavesem. Kolarza grupy Orica GreenEdge wyprzedził o niemal półtorej minuty. Przed Kolumbijczykiem przyjechali też Valverde, Majka i Kruijswijk. Polak był w Sant’Anna di Vinadio dziesiąty.
W klasyfikacji generalnej Nibali ma 52 sekundy przewagi nad Chavesem. Na trzecie miejsce awansował Valverde, który o ponad pół minuty wyprzedza Kruijswijka. Majka jest piąty ze stratą 4:37 do lidera. Do dziesiątki wskoczył Atapuma, a wypadł z niej Domenico Pozzovivo. Pamiętając o siódmej pozycji Rigoberto Urana, oznacza to, że Kolumbijczycy są najsilniej reprezentowaną nacją w czołówce.
Ściganie w tegorocznym Giro zakończy 21. etap z Cuneo do Turynu. Płaski odcinek liczy 163 km, ale trudno przypuszczać, by zmienił cokolwiek w ostatecznej klasyfikacji.
Piątkowy odcinek wygrał Estończyk Rein Taaramäe. Majka był piąty. Byl to jeden z najtrudniejszych etapów w tegorocznym wyścigu. Na Colle dell’Agnello (106 km) usytuowano premię najwyższej kategorii Cima Coppi. Później kolarze wspinali się jeszcze na finałowy podjazd do stacji Risoul.
Wielu nieoczekiwanych emocji dostarczyły zjazdy. Na jednym z zakrętów w spektakularny sposób wywrócił się Kruijswijk. Holender uderzył w zalegające obok trasy zwały śniegu. Ponowne rozpoczęcie jazdy kosztowało go sporo wysiłku, a czas uciekał. O wiele gorzej skończył Zakarin. Kolarz Katiuszy wypadł z szosy na skały. Nie podnosił się, a po pewnym czasie okazało się, że doznał złamania obojczyka. Oznaczało to, że piąty kolarz Giro musi wycofać się z rywalizacji.
Finałową wspinaczkę na pierwszym miejscu rozpoczął Maxime Monfort, który jako jedyny pozostał z początkowej ucieczki. Dalej jechali Chaves, Nibali, Scarponi oraz Mikel Nieve, minutę później był Majka z Valverde, a po kolejnych kilkudziesięciu sekundach obolały Kruijswijk.
Monfort został szybko doścignięty. W końcówce zaatakował Nibali, który na mecie zameldował się 51 sekund przed Nieve i 53 przed Chavesem. Majka dzielnie trzymał się z Valverde. Obaj stracili do zwycięzcy 2:14.