Już jutro rozpoczniemy turniej kwalifikacyjny w Tokio meczem z Kanadą. Jak wygląda dyspozycja naszego zespołu?
Nie odliczam minut do pierwszego gwizdka sędziego. Nasza forma z każdym kolejnym meczem będzie rosła. Początek może być trudny, ale rozkręcimy się na pewno. Dobrze i nie dobrze, że inauguracyjny mecz gramy z Kanadą. To teoretycznie słabszy rywal, ale trzeba trzymać rękę na pulsie. Pierwsze mecze, to zawsze pierwsze mecze. Trzeba zachować koncentrację, ale liczy się tutaj wygrywanie, a nie styl, bo awans jest dla nas obecnie sprawą najważniejszą.
Powrót do Tokio przywołuje w głowie złe wspomnienia z Pucharu Świata? Graliście wtedy znakomicie, ale jeden mecz zadecydował o tym, że droga do Tokio naszej kadry wydłużyła się do łącznie 23 spotkań.
Ostatnia wizyta nie była zła, ale nie wyszedł nam ostatni mecz. Chłopaki prezentowali się super, ale mieliśmy wtedy wielkiego pecha. Ale nie ma co tego za długo analizować i rozważać. Jeden set dzielił nas w spotkaniu z Włochami od igrzysk, ale to historia. Turniej kwalifikacyjny w Berlinie był także niezwykle wyczerpujący fizycznie i obciążający psychicznie, ale na szczęście uniknęliśmy tam katastrofy i przybliżyliśmy się do występu w Brazylii.
Mamy już rozpracowanych wszystkich rywali?
Jeszcze nie. Chociażby Kanadyjczyków będziemy oglądali w akcji dopiero po dzisiejszym obiedzie. Zobaczymy co potrafią. Nie ma co jednak ukrywać, że rywali wielu znamy doskonale, bo mierzyliśmy się z nimi wielokrotnie na różnych turniejach.
Tydzień wcześniej przyjechaliście do Azji. Zwiedziliście coś?
Pierwsze dni zgrupowania były niezwykle wyczerpujące. Musieliśmy ciężko popracować, żeby starczyło nam sił na ten długi turniej. A poza tym swoje robiła też zmiana strefy czasowej, która nigdy nie jest łatwa.
Są wśród was fani piłki nożnej, śledzicie przygotowania do Euro naszej kadry?
Docierają do nas te informacje. W wielu miejscach można znaleźć video z lądowania chłopaków w Arłamowie (śmiech). Śledzimy to i trzymamy też za nich kciuki. No może Michał Kubiak nie jest wielkim fanem piłki nożnej (śmiech). Ale za to wielu z nas śledzi finały NBA.