W pierwszej kolejce Piotr Małachowski osiągnął 67,32 m. W trzeciej kolejce jeszcze dołożył do tego rezultatu uzyskując 67,55.
Niespodzianką po trzech kolejkach był fakt odpadnięcia z rywalizacji Belga Philipa Milanova, wicemistrza świata z Pekinu, który zajął w olimpijskim konkursie 9. miejsce. Przed decydującą rozgrywką było jasne, że naszemu zawodnikowi są w stanie zagrozić Estończyk Gerd Kanter i Niemcy Christoph Harting oraz Daniel Jasiński.
W kolejnych seriach znakomitym rzutem popisał się Estończyk Martin Kupper, który w ostatniej kolejce rzucił 66,68 i wskoczył na drugie miejsce. Długo nie trzeba było czekać na odpowiedź Daniela Jasińskiego, który uzyskał 67,05 i zepchnął z podium rodaka Christopha Hartinga.
Ten zafundował wszystkim bombę w ostatniej kolejce rzutem na odległość 68,37. Nasz reprezentant stanął znów pod ścianą postawiony przez brata Roberta Hartinga, z którym przegrywał już złote medale na najważniejszych imprezach. Szczęście było tak blisko, ale okazało się na Igrzyskach Olimpijskich popularny „Małach” może pokonać każdego… no chyba, że na drodze stanie gość o nazwisku Harting.