archiwum prywatne
archiwum prywatne
Piotr Paziński: Będę przygotowany na każdego
O wyborze dyscypliny, przygotowaniach do startu w Igrzyskach, pierwszym przeciwniku i... pracy w szkole, z Piotrem Pazińskim - reprezentantem Polski w taekwondo do 80 kg, rozmawiał Karol Żebrowski.
Karol Żebrowski
30 lipca, 2016 19:46

Jak to się stało że, nic nie umniejszając, nauczyciel wychowania fizycznego znalazł się kadrze na Igrzyska Olimpijskie?

Jeszcze zanim zacząłem pracę jako nauczyciel w Szkole Podstawowej im. Henryka Sienkiewicza w Starych Babicach trenowałem taekwondo. Dokładniej mówiąc, to praca przyszła sporo później niż moja przygoda z wyczynowym sportem. A w kadrze olimpijskiej znalazłem się po zajęciu drugiego miejsca w turnieju kwalifikacyjnym do IO w Stambule w styczniu tego roku.

Taekwondo było od zawsze sportem numer jeden?

Taekwondo od początku było sportem numer jeden i bez wahania mogę powiedzieć, że był to strzał w dziesiątkę. Choć interesuję się szeroko pojętym sportem, to sporty walki są mi najbliższe. Taekwondo wybrałem kiedy mój trener przyszedł do pracy do szkoły podstawowej i w ramach zajęć dodatkowych można było pograć w różne gry zespołowa, a przy okazji pouczyć się nowych elementów daleko wschodniej sztuki walki czyli taekwondo. Oczywiście dodatkową motywacją było to, że mój starszy brat jako pierwszy się zapisał i zaczął uczęszczać na zajęcia, a ja nie mogłem być gorszy.

„W Rio 16 zawodników będzie na podobnym poziomie. Najważniejsza będzie głowa”. To Pana słowa z jednego z wywiadów. Co trzeba zrobić, aby jak najlepiej tą głowę przygotować?

Przede wszystkim nie wolno się „zagotować” przed startem. Nie można cały czas o nim myśleć. Wiadomo, że jest to najważniejszy dzień, chwila do której się przygotowywałem cały czas, ale nie patrzę na to w ten sposób. Największa koncentracja jest przed samą walką, już jak wkraczam na mate. Wcześniej skupiam się na przeciwniku, analizuję jego walki, a w wolnych chwilach staram się po prostu sobie żyć z dnia na dzień, z chwili na chwilę. Jeśli nie jestem na treningu i nie muszę poświęcać czasu na sprawy związane z przygotowaniami do startu chętnie spędzam czas z rodziną, lubię obejrzeć dobry film, bądź przeczytać książkę.

Jak wyglądały i będą wyglądać ostatnie Pana tygodnie przed występem w Rio?

Wraz z początkiem wakacji rozpoczęliśmy obóz w COS OPO Zakopane, gdzie mieliśmy czas na ciężkie treningi na sali oraz wyjścia w nasze piękne Tatry. Następnym etapem było tygodniowe zgrupowanie w Manchesterze. Tam miałem możliwość ćwiczenia z najlepszymi zawodnikami z Wielkiej Brytanii. Aktualnie kończymy zgrupowanie w COS OPO Wałcz po którym będziemy wracać do domu. Ostatnie dni przed wyjazdem spędzimy w Warszawie szlifując różne warianty taktyczne wraz moją ekipą sparingową, a 9 sierpnia wyruszymy do Rio de Janeiro.

Wiemy już, że Pana pierwszym rywalem będzie Cheick Sallah Cisse – obecny mistrz Afryki. Co w tym pojedynku będzie kluczem do zwycięstwa?

Duża koncentracja na przeciwniku i jego szybkich kopnięciach z nogi wykrocznej. Cheick Sallah Cisse jest zawodnikiem dynamicznym i lubiącym prowadzić walkę, natomiast ja nie będę pozwalał rozdawać mu kart w tym pojedynku i sam będę chciał być stroną dominującą, by na koniec to w moją stronę powędrowała ręką sędziego oznaczająca zwycięstwo danego zawodnika.

Jak ocenia Pan układ drabinki turniejowej?

Na układ drabinki tak naprawdę nie mam wpływu, gdyż zawodnicy są rozstawiani zgodnie z aktualnym rankingiem światowym. Poza tym jest mi obojętne z kim tak naprawdę będę walczył, gdyż 19 sierpnia będę przygotowany na każdego.

Wracając do pierwszego pytania – czy praca w szkole wynika z faktu, iż z bycia czołowym zawodnikiem taekwondo w Polsce nie można liczyć na godziwe wynagrodzenie, czy wynika to bardziej z faktu Pana chęci do szkolenia młodych zawodników?

Gentleman nie rozmawia o pieniądzach (śmiech). W moim przypadku łącze przyjemne z pożytecznym. Jestem osobą lubiącą prace z ludźmi, w tym przypadku z moimi podopiecznymi w szkole, ale nie tylko, bo oprócz tego prowadzę jeszcze zajęcia taekwondo w KS Tebek.

Po raz pierwszy w historii Igrzysk mamy dwóch przedstawicieli taekwondo. Czy zdaje sobie Pan sprawę, że ewentualny sukces Pana czy też Karola Robaka może mieć bardzo duży wpływ na zwiększenie popularności tej dyscypliny w Polsce?

Szczerze mówiąc to tak i zdecydowanie liczę na to, bo taekwondo to świetny sport rozwijający zarówno nasze ciało jak i umysł.

Z jakim celem jedzie Pan do Brazylii?

Pierwszym celem jest realizowanie taktyki na walkę z Cisse. Zwycięstwo pozwoli mi na kontynuowanie pozostałych założeń.

Co chciałby Pan przekazać polskim kibicom?

Serdecznie pozdrawiam wszystkich kibiców w Polsce i nie tylko. Śledźcie zmagania sportowców, trzymajcie kciuki za całą Reprezentacje Polski w Rio de Janeiro, a w szczególności 18 sierpnia za Karola Robaka i 19 sierpnia za mnie.
Ogromnie chciałbym podziękować mojej rodzinie za wsparcie, mojej narzeczonej Paulinie za cierpliwość i wielkie serce które daje mi dodatkową motywację. Serdeczne podziękowania także dla Krzysztofa Błażejczyka i firmy Stern Weber Polska, dzięki której moje przygotowania przebiegają w dużo lepszych warunkach oraz dla całego mojego sztabu. Duża w tym ich zasługa, że znalazłem się w reprezentacji olimpijskiej i mogę realizować swoje marzenia.