W 1996 roku po raz pierwszy do programu igrzysk trafiła jazda indywidualna na czas. Zastąpiła ona rywalizację amatorów w drużynowym wyścigu na 100 km.
Właśnie w czasówce bardzo dobrze zaprezentował się Dariusz Baranowski. Obecny komentator Eurosportu jeździł wówczas pierwszy sezon w grupie US Postal Service. Na igrzyskach debiutował w Barcelonie jeszcze jako amator. 3 sierpnia wyprzedziło go jedynie ośmiu zawodników, w tym takie sławy jak złoty medalista Miguel Indurain, Abraham Olano, Tony Rominger, Lance Armstrong czy Alex Zülle. Polak do pięciokrotnego triumfatora Tour de France stracił nieco ponad trzy minuty. Drugi z naszych reprezentantów Tomasz Brożyna był 22.
W Atlancie na dziewiątej pozycji ukończył również wyścig ze startu wspólnego Zbigniew Spruch. Dla ścigającego się we Włoszech zawodnika był to olimpijski debiut. Pierwszym zawodowcem, który triumfował na igrzyskach był Szwajcar Pascal Richard. Polak finiszował na trzeciej pozycji w trzeciej grupce. Jechał w niej z Armstrongiem, Fabio Baldato, Michele Bartolim, Johanem Museeuwem oraz Jesperem Skibby’m. Gdyby ta szóstka nie pozwoliła odjechać ucieczce, kto wie, może Spruch stanąłby na podium. Medal wywalczył dopiero po czterech latach na mistrzostwach świata.
W Sydney spośród naszych szosowców najlepiej spisał się Piotr Wadecki. 27-latek był jeszcze przed karierę w zagranicznych grupach i na co dzień startował w barwach polskiej ekipy Mróz. Miał już w dorobku m.in. wygraną w Wyścigu Pokoju. Na Antypodach dojechał do mety na siódmej pozycji. Znów jeden z naszych zawodników miał nieco pecha, bo wszystkie medale zdobyli zawodnicy z ucieczki – trójka z Telekomu (Ullrich, Winokurow, Klöden). Polak razem z sześcioma innymi dojechał niecałe półtorej minuty za nimi. Pozostali nasi zawodnicy (Spruch, Przydział) nie zanotowali wartościowych rezultatów.
O wiele gorzej poszło “Biało-czerwonym” w Atenach. Dość powiedzieć, że najlepsze miejsce zajął Dawid Krupa w czasówce (29.). Drugi z Polaków, Sławomir Kohut, był ostatni. W wyścigu ze startu wspólnego daleko byli Krupa i Brożyna, a z trasy zeszli Kohut, Radosław Romanik i Sylwester Szmyd.
Po kolejnych czterech latach w Pekinie liczyliśmy na lepsze wyniki, ale jedynym zawodnikiem, który uplasował się w czołowej dwudziestce był Przemysław Niemiec (15. po dyskwalifikacji Davide Rebellina). Daleko z tyłu przyjechali Jacek Morajko i Tomasz Marczyński.
Wreszcie Londyn i olimpijski debiut Michała Kwiatkowskiego. Przyszły mistrz świata ze startu wspólnego dojechał dopiero na 60. miejscu. Jeszcze dalej był Maciej Bodnar (84.), a Michał Gołaś nie ukończył rywalizacji. W czasówce Bodnar stracił ponad pięć minut do Bradleya Wigginsa, zajmując 25. pozycję.
Poza Kwiatkowskim oraz Majką do Rio wybierają się mający już olimpijskie doświadczenie Gołaś i Bodnar. Miejmy nadzieję, że nawiążą do niezłych występów Baranowskiego, Sprucha i Wadeckiego. Ich rezultaty z ostatnich dwóch-trzech sezonów napawają optymizmem. Oby tylko trafili z formą na dzień startu.