W Bydgoszczy rozpoczęła się Pani poważna kariera w sporcie. To w tym mieście zdobyła Pani medal Młodzieżowych Mistrzostw Europy, który był wstępem do sukcesów w kolejnych latach. Teraz została Pani ambasadorem MŚ juniorów w mieście nad Brdą. Będzie Pani talizmanem dla naszych zawodników?
Mam taką nadzieję. Nie ma co ukrywać, że nigdzie się nie startuje tak dobrze, jak na swoim terenie. Wsparcie kibiców będzie dla naszych zawodników niezwykle istotne. Ja do dziś pamiętam tamten konkurs, który odbył się na stadionie Zawiszy. To było 13 lat temu. Aż dziw bierze, że to już taki szmat czasu minął. Potem przyszły kolejne krążki, z ważniejszych imprez, ale bez tamtego medalu możliwe, że niczego by nie było. A tak jestem sportowcem spełnionym – medalistką wszystkich najważniejszych wydarzeń – włącznie z Igrzyskami Olimpijskimi w Atenach. Mam wielki sentyment do tego stadionu i do samego miasta.
Jak wielkie jest to przeżycie dla młodego sportowca – start w takiej imprezie? Wraca się do tego startu myślami później?
Motywacja i mobilizacja w kadrze będzie jeszcze większa niż jakby te zawody miały się odbywać poza naszym krajem. Start przed własną publicznością to dodatkowy stres. Miejmy nadzieję, że niosący, a nie paraliżujący. Z doświadczenia wiem, że przychylne ściany mogą człowieka ponieść i sprawić, że spisze się ponad swoje możliwości. Wsparcie polskich kibiców będzie tym ułamkiem, dodatkowym procentem, który może przechylić szalę na naszą korzyść. A nie ukrywajmy, że w LA na najwyższym światowym poziomie liczy się każdy detal.
To kolejne wielkie zawody sportowe w LA w naszym kraju. Po Halowych Mistrzostwach Świata w Sopocie przychodzi czas na kolejną, ważną imprezę w Bydgoszczy.
Zgadza się. Organizujemy coraz więcej konkursów na światowym poziomie. A Bydgoszcz jest pod tym względem chyba rekordzistą. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Pokazaliśmy się jako dobrzy organizatorzy, więc władze światowej i europejskiej federacji nam ufają. Wiedzą, że zrobimy to dobrze. Pokazaliśmy, że potrafimy podołać wyzwaniom związanym z tak wielkimi zawodami i będą one na odpowiednim poziomie sportowym i organizacyjnym. Halowe mistrzostwa w Sopocie, mieście z którego pochodzę, były dużym wydarzeniem. Ale start pod gołym niebem jest bardziej prestiżowy. Do Bydgoszczy przyjedzie około 3 tysięcy osób. Mam nadzieję, że będą się tu czuli jak u siebie w domu.
Zna Pani zawodników z całego świata. Jak oni postrzegają nasz kraj?
Są przekonani, że panują u nas mrozy – jest bardzo zimno, a niedźwiedzie polarne biegają po ulicach (śmiech). Wiele osób nie ma zupełnie świadomości, że Polska jest krajem bardzo rozwiniętym, zbliżonym do całej reszty Europy. Jesteśmy postrzegani jako część wschodnia i pierwszy kontakt jest dla nich sporym zaskoczeniem.
A Pani czego oczekuje po tych mistrzostwach? Bycie ich ambasadorem jest dobrym pomysłem na kontynuację kariery okołosportowej? Bo starty Pani zakończyła, co wywołało wielki smutek u fanów LA.
Zakończyłam karierę zawodniczą, ale ze sportem się nie pożegnałam. To moja miłość do końca życia. Kocham aktywność, kocham lekkoatletykę i staram się być blisko. Dzięki temu ten żal, że kolce zostały odwieszone na kołek jest zdecydowanie mniejszy. Chcę przebywać w środowisku i to naturalna kolej rzeczy, że taka osoba jak ja przy sporcie pozostaje.
Chyba idą też lepsze lata dla naszej tyczki, bo młode pokolenie dziewcząt coraz śmielej atakuje kolejne wysokości? Nawiążą do sukcesów Pani i Moniki Pyrek?
Tyczka męska jest u nas na zdecydowanie wyższym poziomie niż pań. Wiem o tym, że w Bydgoszczy jest parę zawodniczek, które rokują i mają szansę stanąć na najwyższych stopniach podium na imprezach juniorskich. Mam nadzieję, że niedługo pojawi się reprezentantka Polski, która będzie godnie kontynuowała karierę moją czy Moniki.
A Pani już 1 maja pobiegnie w Bydgoszczy 10 kilometrów. Z jakimś celem?
Chcę poprawić swoją życiówkę na tym dystansie ustanowioną w Berlinie. Na treningach biegam już zdecydowanie szybciej, więc jest to bardzo realne. Przerzuciłam się na biegi, bo kocham się ruszać.
W czerwcu nieopodal bydgoskiej opery odbędzie się niecodzienny konkurs.
Tak, będą to zawody tyczkarskie na Wyspie Młyńskiej. Wystąpi tu cała czołówka zawodników polskich i zagraniczni goście. Sama startowałam w takich zawodach na molo w Sopocie. Wtedy dzwoniły do mnie koleżanki z całego świata i pytały, czy będziemy lądowały w wodzie (śmiech). Musiałam je wyprowadzać z błędu, chociaż takie zawody mogłyby być bardzo efektowne.
Poniżej zdjęcia ze spotkania Anny Rogowskiej z mediami, które zainaugurowało w Bydgoszczy promocję zbliżających się mistrzostw świata U-20.