Zarówno Agnieszka Radwańska jak i Łukasz Kubot zapowiadali, że grą w mikście będą chcieli odbić sobie wcześniejsze niepowodzenia na najważniejszej imprezie czterolecia. Polka odpadła już w pierwszej rundzie turnieju singlowego z Chinką Saisai Zheng, zaś Łukasz w parze z Marcinem Matkowskim musiał uznać wyższość Hiszpanów Roberta Bautista i Davida Ferrera.
Niestety, początek meczu nie zapowiadał szczęśliwego zakończenia takich prognoz. Już w pierwszym gemie nasz duet oddał serwis, dodatkowo nie zdobywając nawet punktu! Przy serwisie Rumunów było identycznie, co mogło wprowadzić w konsternacje biało-czerwonych fanów. Na szczęście Łukasz i Agnieszka „dojechali” na trzeci gem. Teraz trzeba było odrobić stratę break-pointa. Udało się to już po chwili. (2:2) W piątej odsłonie pierwszego seta Begu i Tecau mogli ponownie przełamać naszych zawodników, ale polski duet wyszedł z opresji obronną ręką. Obie pary pewnie utrzymywały później serwis, aż do dziesiątego gema. „Isia” z Łukaszem objęli prowadzenie 40:0 przy podaniu rywali, dzięki czemu mieli aż trzy piłki setowe. Pierwsza – niewykorzystana, druga – również. Na szczęście przy trzeciej szansie Polacy zachowali zimną krew i inauguracyjnego seta mogli zapisać na swoją korzyść.
Bardzo zacięty przebieg miała druga partia. Obie pary pewnie korzystały z atutu serwisu. W całym secie odnotowano tylko dwie szanse break-pointowe, wszystkie dla Rumunów. Na szczęście nie zostały one wykorzystane. O zwycięstwie musiał zadecydować tie-break. Nasi zawodnicy rozpoczęli go od zdobycia punktu, a potem… stracili aż siedem z rzędu! Na tablicy wyników wyświetlił się setowy remis 1:1.
O zwycięstwie musiał zadecydować tzw. „super tie-break”, grany do dziesięciu punktów. Pierwsze dwie piłki padły łupem Polaków i to oni osiągnęli nieznaczną przewagę. Prowadzenie utrzymywali aż do stanu 6:5, kiedy Begu i Tecau wygrali trzy akcje z rzędu, co wysunęło ich na dwupunktowe prowadzenie. Niestety, straty nie udało się już odrobić i to Rumuni mogli się cieszyć z awansu do kolejnej rundy.