Przed spotkaniem ciężko było wskazać faworyta. Obaj tenisiści są obecnie nie do zatrzymania i był to ich trzeci wspólny finał z rzędu. Na początku maja w Madrycie górą był „Djoko”, zaś dwa tygodnie później w Rzymie triumfował Brytyjczyk. Wiadomo było, że niedziela przejdzie do historii bez względu na końcowy wynik, gdyż obaj zawodnicy nigdy w Paryżu nie wygrali.
Mecz rozpoczął się obustronnymi przełamaniami. Szybciej swój serwis unormował Murray, który wyszedł na prowadzenie, a później jeszcze raz wykorzystał break-point przy zagraniach Serba. Od tego momentu podanie stało się atutem nie do zdarcia. Żaden z zawodników nie otrzymał już szansy na przełamanie, a oznaczało to że przewaga wypracowana przez Murray`a wystarczy mu do wygrania pierwszego seta.
Taki stan rzeczy wyraźnie poirytował Serba, który w drugiej odsłonie meczu grał jak natchniony. Najpierw szybko wyszedł na prowadzenie 3:0, a później był bliski podwyższenia go, jednak nie wykorzystał dwóch break-pointów. Przegrany czwarty gem był jedynym takim w tym secie przez Djoko i po niespełna 90 minutach gry mieliśmy remis 1:1.
Partia numer trzy była kontynuacją świetnej postawy obecnego numer jeden na świecie. Djoković mocno serwował, nie dawał się zaskakiwać skrótami i cały czas starał się prowadzić grę. Murray wyraźnie nie miał pomysłu na przerwanie takiego stanu rzeczy. Djoković utrzymał wszystkie swoje podania, a dodatkowo dwa razy przełamał Brytyjczyka, co dało mu prowadzenie w meczu.
Set numer cztery rozpoczął się bardzo źle dla Murray`a – Djoković odebrał mu atut serwisu. Ponowne próby skrótów nie przynosiły rezultatu. Serb dobiegał do większości piłek zagrywanych tak przez rywala i odpowiadał w sposób niemożliwy do skontrowania. Siódmy gem czwartego seta przyniósł ponowne przełamanie Brytyjczyka i wydawało się, że jest już po wszystkim. Andy nie złożył jednak broni i za chwilę odpowiedział tym samym. Był to pierwszy wykorzystany break-point przez Murray`a od czwartego gema w pierwszym secie. Problemem był fakt, że turniejowa dwójka potrzebowała jeszcze jednego przełamania. Djoković był jednak tego dnia zbyt dobrze dysponowany i przy trzeciej piłce meczowej zakończył pojedynek.
Novak Djoković przeszedł do historii nie tylko z powodu premierowego zwycięstwa we French Open, ale również dlatego, że jako pierwszy tenisista od roku 1969 wygrał cztery turniej wielkiego szlema z rzędu (Wimbledon i US Open 2015 oraz Australian Open i French Open 2016).