Początek spotkania należał do biało-czerwonych. Prowadziliśmy 5:2, gdy trener rywali prosił o czas. Przewaga Polaków z biegiem czasu powiększała się. Na 11:7 wyprowadził nas Grzegorz Łomacz, który posłał na drugą stronę asa serwisowego. Na drugą przerwę techniczną siatkarze schodzili przy stanie 16:10. W końcówce Argentyńczykom udało się odrobić kilka punktów, ale ich przewaga była wyraźna. Skończyło się na wyniku 25:21.
Druga partia również rozpoczęła się bardzo dobrze. Na linii zagrywki dobrze spisywał się Mateusz Bieniek. Na pierwszej przerwie technicznej prowadziliśmy 8:4, a na drugiej ponownie 16:10. Graliśmy dobrze, ale też rywale nie stawiali zbyt wielkich wymagań. Z czasem przewaga urosła do ośmiu punktów. Ostatecznie wygraliśmy 25:21.
Najwięcej emocji dostarczył trzeci set. Początek był również najbardziej wyrównany. Argentyńczycy grali lepiej w ataku, choć nadal popełniali błędy. Przegrywali 6:8, ale jeszcze przed drugą przerwą techniczną udało im się wyjść na wyraźne prowadzenie. Przy stanie 16:13 dla rywali Polacy stopniowo zaczęli gonić wynik. Pierwsze prowadzenie osiągnęli jednak dopiero przy wyniku 27:26. Set zwłaszcza w końcówce był bardzo emocjonujący. Obie strony obroniły po kilka piłek meczowych. Skończyło się dopiero na stanie 37:35. Zwycięstwo pozwoliło naszej reprezentacji wyjść na pierwsze miejsce w grupie.