Podopieczni Tałanta Dujszebajewa dobrze weszli w spotkanie (2:0). Przeciwnicy notowali łatwe straty, co w efekcie z agresywną obroną biało-czerwonych sprawiało, że Słoweńcy nie mogli pokonać Piotra Wyszomirskiego. Niestety, po dwóch rzuconych golach przez Polaków, nasz atak również przestał się spisywać jak należy. Wszystko odblokowało się po bramce w szóstej minucie Urosa Zormana (2:1).
Między ósmą a jedenastą minutą Polacy zanotowali bardzo słaby okres w grze – straciliśmy cztery bramki, nie strzelając żadnej (4:5). Minimalne prowadzenie Słowaków utrzymywało się aż do końcówki pierwszej połowy. Dwuminutowa kara w 28 minucie dla Poteko pozwoliła nam nadrobić stratę. Co ciekawe zrobił to… Piotr Wyszomirski, który wykorzystał fakt iż Słoweńcy wycofali bramkarza.
Druga połowa była prawdopodobnie najsłabszymi trzydziestoma minutami w wykonaniu Polaków w Rio De Janeiro. Swoje konto bramkowe po zmianie stron nasi zawodnicy otworzyli dopiero w 36 minucie. Powiększanie go przychodziło nam z ogromnym trudem. Polacy nie trafiali w bramkę lub na posterunku był doświadczony Gorazd Skof. Słoweńcy z łatwością odskoczyli na cztery bramki (14:18). Do końca spotkania, niestety, nic się nie zmieniało. Rywale biało-czerwonych kontrolowali przebieg pojedynku i zanotowali czwarte zwycięstwo w grupie B, co aktualnie daje im miejsce lidera.
Przegonić ich mogą Niemcy, którzy zagrają z Egiptem. Będzie to również niezwykle ważne spotkanie dla Polski. Jeżeli nasi zachodni sąsiedzi wygrają z „Faraonami” nasi zawodnicy awansują do ćwierćfinału. W przypadku wygranej Egiptu podopieczni Dujszebajewa odpadną z rywalizacji.