Do wtorkowego spotkania drużyny przystępowały w odmiennych nastrojach. Mistrzowie Europy ograli 32:29 Szwecję, zaś biało-czerwoni musieli uznać wyższość gospodarzy w stosunku 32:34. Trener Dujszebajew rozpoczął mecz z Niemcami od jednej sporej niespodzianki w wyjściowym składzie – Sławomira Szmala zastąpił Piotr Wyszomirski.
Nasi zachodni sąsiedzi jako pierwsi zdobyli bramkę. Chwile później z rzutu karnego mógł odpowiedzieć Karol Bielecki, ale jego strzał zatrzymał Andreas Wolff. Mimo tego faktu, wynik w kolejnych minutach oscylował w okolicach remisu (4:4). W 10 minucie oba zespoły grały jednego zawodnika mniej, ale lepiej poradzili sobie w takiej sytuacji Niemcy, którzy wypracowali sobie dwubramkowe prowadzenie. Przez kolejne dziesięć minut taka różnica utrzymywała się. W tym czasie trener Dujszebajew postanowił wprowadzić na plac gry Szmala. „Kasa” bardzo szybko odpłacił się notując kilka ważnych interwencji, co w połączeniu z dwiema świetnymi akcjami na kole Kamila Syprzaka dało nam wyrównanie (11:11).
Wydawało się, że to nasi gracze będą od tego momentu dominować na boisku. Niestety, było to tylko pobożne życzenie polskich fanów. W 25 minucie gol Michała Szyby dał nam wyrównującą, czternastą bramkę i był to ostatni udany rzut biało-czerwonych w tej części gry. Niemcy nie zatrzymywali się i to oni zeszli na przerwę z dwubramkowym prowadzeniem (14:16).
Początek drugiej połowy był koncertem gry w wykonaniu naszych zachodnich sąsiadów. Niemcy rzucali z każdej pozycji, a dla Polaków regularnie trafiał tylko Karol Bielecki. Nie mogło to wystarczyć na aktualnych mistrzów Europy, którzy odskoczyli na pięć bramek (15:20). Po tym złym okresie gra się wyrównała, a biało-czerwoni mozolnie odrabiali straty. Kiedy jednak zbliżali się z wynikiem bramkowym do Niemców, Ci włączali kolejny bieg i ponownie odskakiwali. Taki stan rzeczy trwał do końca meczu. Ostatecznie reprezentacja Niemiec pokonała Polskę 32:29. Najlepszym zawodnikiem naszej drużyny był Karol Bielecki, który zdobył dziesięć bramek.