– W tym momencie to widać port nawet bez lornetki. Dobijamy. Stan techniczny okrętu generalnie dobry ale zmęczenie psychiczne załogi duże. Nie dziwne po kilkunastu latach na wielkich wodach. Raz walczyłem z żywiołem to znów z własnymi słabościami a czasem po prostu było to bezsensowne dryfowanie.
Jutro Milano Torino, w czwartek Gran Piemonte i być może w sobotę Lombardia. Właśnie jeden z tych dwóch startów będzie moim ostatnim w karierze zawodowej.
Daleko mi już do poziomu najlepszych nawet jeśli ostatnie pięć tygodni po Czechach starałem się uczciwie trenować.
Jutrzejszy podjazd pod Superge powiedzmy, że znam ale nie byłem tam już ponad 10lat i wjeżdżałem go tylko na treningu – napisał kolarz.
38-letni Szmyd został zawodowcem w 2001 roku. Przez większość kariery ścigał się we włoskich grupach (Tacconi Sport, Mercatone Uno, Saeco, Lampre, Liquigas). W latach 2013-2014 był zawodnikiem Movistaru, a na początku 2015 roku wrócił do Polski.
Był klubowym kolegą m.in. Marco Pantaniego, Damiano Cunego oraz Ivana Basso. Pracował przede wszystkim jako główny pomocnik liderów na górskich etapach. Ukończył każdy z wielkich tourów, w tym 11-krotnie Giro d’Italia.
Największym sukcesem indywidualnym był etapowy triumf w Criterium du Dauphiné Libéré w 2009 roku. Szmyd wjechał wówczas pierwszy na słynne Mont Ventoux. Uciekł razem z Alejandro Valverde i wjechał na metę tuż przed Hiszpanem.
Poza tym trzy razy był w dziesiątce Tour de Pologne, a w 2008 roku uplasował się na 14. pozycji w generalce Vuelta a España.