Fot. Facebook.
Fot. Facebook.
Szans kilka. Medal byłby spełnieniem marzeń środowiska- Leszek Szyszkowski
O nadziejach przed startem kolarzy na IO w Rio de Janeiro, Michale Kwiatkowskim, Kasi Niewiadomej, zdolnych zawodniczkach w kolarstwie torowym, przebudowie systemu, grupach zawodowych, Czesławie Langu oraz presji wyników, z Leszkiem Szyszkowskim, legendarnym polskim trenerem kolarzy z Torunia rozmawia Tomasz Więcławski
Tomasz Więcławski
25 kwietnia, 2016 20:00

ZOBACZ: CZĘŚĆ DRUGA WYWIADU

Co będzie sukcesem dla polskiego kolarstwa na Igrzyskach Olimpijskich w Rio?

Medal. Bez wątpienia. Upragniony przez całe środowisko kolarskie krążek. Uważam, że on jest całkiem realny, przy naszych obecnych możliwościach. Kolarstwo to piękna, wspaniała dyscyplina. Konkurencji jest sporo – na szosie, torze w górskiej odmianie.

 Jest Pan trenerem doświadczonym. Gdzie poszukiwałby Pan naszych największych nadziei medalowych? Na szosie i w starcie Michała Kwiatkowskiego możemy upatrywać faworyta? Mówi się, że profil trasy w Brazylii powinien mu pasować.

Jako trenerowi nie wolno mi mówić o jednej szansie. Nie byłoby to fair wobec któregokolwiek z naszych reprezentantów. Nikogo nie faworyzuję jako szkoleniowiec. Wiele zależy od szczęścia i dyspozycji dnia. Trasa szosowa jest bardzo trudna, ale zawodników mamy wybornych. Zawodniczki również. Zrobiliśmy też znaczący postęp w kolarstwie torowym. Szans jest więc kilka, ale ja nie chcę pompować balonika oczekiwań. Nie wiem, które z nich zostaną wykorzystane, a które zaprzepaszczone. Mam nadzieję, że każdy z zawodników da z siebie wszystko i za parę miesięcy będziemy mogli wrócić do tej rozmowy w doskonałych nastrojach. Jako sportowiec pozytywnie myślący, wiedząc o naszych talentach i coraz lepszym poziomie szkolenia, patrzę z optymizmem w przyszłość. Należymy do szerokiej światowej czołówki. Uprawnia nas do takiego myślenia i stawiania sprawy tytuł mistrza świata Michała Kwiatkowskiego i walka jak równy z równym toczona z innymi zawodniczkami przez Kasię Niewiadomą. Ale nie chciałbym być trenerem poganiającym,  nakręcającym i oczekującym sukcesów na już i za chwilę, zawsze i w każdych okolicznościach.

 Co spowodowało, że nasze kolarstwo tak wystrzeliło do przodu? Mamy, co nie było normą przez ostatnie lata, wielu klasowych zawodników.

Otworzyliśmy okienko na świat. Musieliśmy przebudować cały system szkolenia. Byliśmy zapóźnieni w stosunku do Europy. Mieliśmy pseudozawodowy peleton, który wymagał rekonstrukcji. Czerpaliśmy wzorce z Włoch i Francji – z wyjazdów do tych krajów. Tam zderzyliśmy się z wyższym poziomem. Okazało się, że też mamy talenty. Pionierem rozwoju naszego kolarstwa jest bez wątpienia Czesław Lang, który nadal z powodzeniem organizuje znakomitą imprezę, jaką jest nasz narodowy tour. To stało się kołem zamachowym i pozwoliło nam wdrapać się na wyższy poziom, doścignąć świat. Nasze talenty rozpierzchły się po świecie i znalazły swoje miejsce. Złoty medal Michała Kwiatkowskiego był wisienką na torcie. Nieskromnie dodam, że nasze toruńskie środowisko przyczyniło się trochę do tego sukcesu. W swoim czasie odważnie poszliśmy w świat i daliśmy przykład, że Polak może poradzić sobie w zawodowych grupach na świecie, piąć po szczeblach kariery na samą górę.

 Grupy zawodowe istniejące w naszym kraju też sporo pomogły.

Zdecydowanie. Zaangażowanie w niej polskiego kapitału to kolejny z elementów dzisiejszego sukcesu. Czesław Lang pokazał, że jest zapotrzebowanie na silne polskie kolarstwo. Długo musieliśmy czekać po transformacji, aż wygra młody Polak, ale się udało. Rafał Majka dokonał rzeczy wielkiej i świetnie, że tak się stało. Pojawiają się kolejne talenty, które rozwijają się i walczą na całym świecie.

Nasze uśmiechnięte, pełne ambicji i sportowego ducha kolarki torowe są spadkobierstwem tego, że postawiliśmy na tę odmianę ścigania na dwóch kółkach poprzez budowę toru w Pruszkowie.

Na pewno elementem budowania wyników w kolarstwie torowym jest powstanie pierwszego, historycznego, drewnianego toru w Pruszkowie. On też miał swoje niechlubne epizody, o których wszyscy wiemy, a do których nie warto wracać. Sam przed igrzyskami w Pekinie uczestniczyłem w jego inauguracji, co było chwilą niezapomnianą. Rozkwit nastąpił, gdy można było w większym stopniu zacząć z tego toru korzystać i szkolić młodzież. Szkolenie jest zawsze podstawą każdego sukcesu, bez niego można zapomnieć o jakiejkolwiek rywalizacji ze światową czołówką.

W drugiej części wywiadu na www.5kolek.pl Leszek Szyszkowski opowie m.in. o Mai Włoszczowskiej, jej szansach na medal w Rio, dopingu w sporcie oraz trudnym momencie, w którym chciał zostawić trenowanie zawodników…

ZOBACZ: CZĘŚĆ DRUGA WYWIADU