Atlanta 1996 to apogeum olimpijskich sukcesów polskich zapaśników. Zdobyliśmy wówczas cztery złote, a łącznie aż sześć medali. Od tego czasu nasi reprezentanci dwukrotnie stawali na podium. W oczekiwaniu na kolejne triumfy cofnijmy się cztery lata wstecz - przypomnijmy złotych medalistów z Londynu i sprawdźmy jak radzili sobie w ostatnich miesiącach przed Rio.
atlanta 1996
Od 1996 roku zawodowi kolarze mogą startować na Igrzyskach Olimpijskich. W konkurencjach na szosie reprezentanci Polski nie stanęli jeszcze na podium, choć potrafili zajmować miejsca w czołówce. Czekając na dobre występy Michała Kwiatkowskiego czy Rafała Majki w Rio, przyjrzyjmy się dorobkowi ich poprzedników od Atlanty do Londynu.
Rozegrano w stulecie pierwszej nowożytnej olimpiady igrzyska w Atlancie przyniosły wiele sukcesów i radości reprezentantom Polski. “Biało-czerwoni” w liczbie 165 zawodników wystartowali w 20 dyscyplinach. Zdobyli 17 medal, z czego aż siedem złotych, dorzucając do tego po pięć srebrnych i brązowych. Niespodziewanie okazaliśmy się prawdziwą potęgą w sportach walki.
Reprezentanci Polski w skoku wzwyż wywalczyli sześć medali na igrzyskach. Jedynym, który stanął na najwyższym stopniu podium był Jacek Wszoła (1976). Później zdobył on srebro w Moskwie. Jego godnym następcą okazał się Artur Partyka – trzeci w Barcelonie (1992) i drugi w Atlancie (1996).
Przełom lat 70. i 80. to złoty okres dla polskiej męskiej siatkówki. “Biało-czerwoni” zdobyli wtedy złote medale na Igrzyskach Olimpijskich w Montrealu (1976) i Mistrzostwach Świata w Meksyku (1974). Stawali też regularnie na podium ME. Na IO w Moskwie (1980) zajęli czwarte miejsce, a cztery lata później, mimo kwalifikacji, nie pojechali do Los Angeles z powodu bojkotu imprezy przez Polskę. Od tego czasu siatkówka nad Wisłą przeżywała regres. Dopiero po 16 latach nasi zawodnicy wrócili na igrzyska.
19, 11, 14, 23, 20, 30 – to nie szczęśliwe numerki w losowaniu Lotto, ale miejsca reprezentacji Polski w końcowej klasyfikacji medalowej sześciu ostatnich letnich IO. Z tego zestawienia wynika, że szczytem możliwości "Biało-czerwonych" jest druga dziesiątka. W 1996 roku w Atlancie mieliśmy jednak chwilę, gdy nasi byli na samym szczycie tabeli. Tak szczęśliwe okazały się dwa pierwsze dni zmagań.
Na medal w tej dyscyplinie czekamy już 20 lat. Ostatnie krążki przywieźliśmy z Atlanty. Od 1996 biało-czerwonym się nie wiodło na turniejach olimpijskich. Przypomnijmy naszych mistrzów, których walki rozgrzewały kibiców do czerwoności. Czy w Rio powiększymy nasz dorobek medalowy w judo?
O braku kwalifikacji Damiana Janikowskiego, ostatnich zawodach eliminacyjnych w Stambule, szansach Polaków na medal w Rio oraz wspomnieniach z Seulu i Atlanty z dwukrotnym mistrzem olimpijskim Andrzejem Wrońskim rozmawia Jarosław Więcławski.