Przed spotkaniem za faworytów uznawano Kubota i Peya, którzy w Nowym Jorku zostali rozstawieni z numerem 12. Ich rywale nie uzyskali przywileju rozstawienia.
To kort zweryfikował jednak rzeczywistość. Mecz od początku okazał się być bardzo wyrównanym widowiskiem i można było przypuszczać, że o końcowym zwycięstwie mogą zadecydować niuanse. Choć to Hiszpanie jako pierwsi wygrali gema przy serwisie rywali, to polsko-austriacki duet odpowiedział już przy kolejnej okazji. Ostatecznie inauguracyjna odsłona meczu rozstrzygała się w tie-breaku. Ten świetnie rozpoczął się dla Kubota i jego tenisowego partnera. Prowadzili oni już 6:1, co dało im pięć piłek setowych. Niestety, pierwsza nie została wykorzystana. Podobnie było z drugą, trzecią, czwartą i piątą! Gra Kubota i Peya całkowicie stanęła, a Hiszpanie bezwzględnie to wykorzystywali i doprowadzili do swojej pierwszej piłki setowej. Pablo i Guillermo nie wykorzystali jej, podobnie jak drugiej, ale przy trzeciej okazali się skuteczni i zapisali pierwszego seta na swoim koncie.
Druga odsłona meczu również została rozstrzygnięta w tie-breaku. Podobnie jak w poprzednim secie, Kubot i Peya szybko uzyskali przewagę (5:2). Tym razem polsko-austriacka para zachowała zimna krew i wykorzystała już pierwszą piłkę na wygranie drugiego seta.
O awansie do półfinału musiał zadecydować trzeci set. Niestety, już w pierwszym gemie Hiszpanie uzyskali break-pointa. Stratę udało się nadrobić w szóstym gemie (3:3) i wydawało się, że podobnie jak w poprzednich partiach, o zwycięstwie będzie musiał zadecydować tie-break. Inne plany mieli Pablo i Guillermo. W gemie dziesiątym (4:5) udało im się wyjść na prowadzenie 30:40, co dało im pierwszą piłkę meczową. Hiszpanie pokazali 100% skuteczności od razu wykorzystując ją, co dało im awans do półfinału US Open. Tam spotkają się ze swoimi rodakami – Marciem i Feliciano Lopez.