Po dniu przerwy organizatorzy Vuelty zafundowali kolarzom premierowy wjazd na Alto Mas de la Costa. Cały etap liczył 177.5 km i biegł szosami prowincji Castellón we wspólnocie autonomicznej Walencja.
Finałowa wspinaczka liczyła jedynie 3800 m, ale jego średnie nachylenie wyniosło 12,5 proc. W niektórych momentach kolarze musieli podjeżdżać nawet na 20-21 proc.
40 km przed metą uformowała się kilkunastoosobowa czołówka. Znalazł się w niej Michał Gołaś. Zadaniem Polaka była pomoc i asekuracja kolegi z drużyny, Leopolda Königa, który miał walczyć o etapowe zwycięstwo. Z przodu jechali również Robert Gesink, Mathias Frank, Dario Cataldo, Haimar Zubeldia czy Imanol Erviti.
Grupa miała nawet 7 minut przewagi nad peletonem. Przed wjazdem na Alto Mas de la Costa do przodu pojechali Frank i Cataldo. Liderzy tracili do nich prawie 5 minut.
Podczas finałowej wspinaczki Frank szybko samotnie objął prowadzenie i nie dał się nikomu dogonić. Na metę wjechał z przewagą sześciu sekund nad Königiem. Gołaś początkowo prowadził grupę pościgową, ale potem osłabł i spłynął do peletonu. Tam jeszcze przed kilkaset metrów pomagał Chrisowi Froome’owi.
Z peletonu jako pierwszy zaatakował Alberto Contador. Dojechali do niego Nairo Quintana i Esteban Chaves. Problemy miał Froome, ale ostatecznie cała czwórka osiągnęła na mecie taki sam czas. Do zwycięzcy straciła 3 minuty i 27 sekund.
Wyczerpujący etap nie przyniósł więc żadnych zmian w klasyfikacji generalnej. Quintana ma 3:37 przewagi nad Froome’m. Trzeci jest Chaves (+ 3:57), a czwarty Contador (+ 4:02).
Kolumbijczyk jest bardzo blisko końcowego triumfu we Vuelcie. Losy wyścigu rozstrzygnie piątkowa jazda indywidualna na czas oraz sobotnia wspinaczka na Alto de Aitana.