FOTO JAKUB PIASECKI / CYFRASPORT / NEWSPIX.PL.
FOTO JAKUB PIASECKI / CYFRASPORT / NEWSPIX.PL.
Z Malty, ale tej poznańskiej, na gorąco słów parę…
Po chyba ośmiu latach przerwy, Poznań znowu gościł zawody Pucharu Świata w wioślarstwie. Przez te osiem lat, sporo się na Malcie zmieniło.
Redakcja
29 czerwca, 2016 12:06
W kategoriach: Aktualności Wioślarstwo

Nadal wprawdzie jeździ wąskotorówka Maltanka, która swym dymiącym parowozem budzi podziw. I to nie tylko dzieci, ale także samych zawodników, szczególnie tych z zachodu Europy, gdzie „ciuchcię” można już tylko zobaczyć w telewizorze. A tu wzdłuż Malty, zasuwa sobie w najlepsze, systematycznie pogwizdując na peleton trenerów jeżdżący na rowerach za kolejnymi wyścigami. Przybyły jednak wspaniałe Termy, ogromna galeria handlowa i letni tor bobslejowy, do jazdy dla najmłodszych i nie tylko. Słowem nam Malta wypiękniała i jest jednym z najfajniejszych i najbliżej centrum miasta zlokalizowanych torów regatowych na świecie.

Nic pewnie nie przebije słoweńskiego Bled i toru olimpijskiego w Rio. Oba miałem przyjemność testować jako sędzia osobiście. Bled z przepięknym zamkiem Hrad Bled, na wysokiej skale tuż po starcie, wysepką z kościółkiem na 1500 metrów i widokiem szczytów tuż za linią mety. Niezapominane.  A Rio… no cóż, nad poprawnością procedury startowej czuwa sam Chrystus z Rio, dlatego sędziemu zrobić błędu zwyczajnie nie wypada. Ale zaraz po nich w mojej ocenie jest właśnie Malta i trzeba tego poznaniakom pogratulować. W tym roku Poznań organizował III serię zawodów World Cup, czyli to właśnie na Malcie rozdano żółte koszulki zwycięzcom w danych kategoriach łodzi. Jak to w ostatnim teście przed IO, każdy bacznie obserwował konkurencje i starał się odpowiedzieć na najstarsze sportowe pytanie świata: gdzie jestem na tle innych zawodników. Dlatego wielkich niespodzianek raczej się nie spodziewano, a każdy skrupulatnie liczył sekundy do nadrobienia. Jedni do miejsca na pudle, inni w finale, jeszcze inni widzieli już swoje szanse na przyszły sezon.

Zawsze Igrzyska są taką magiczną datą, do której „rządzące” w danej kategorii osady chcą się ścigać. Dlatego kończą swoje kariery często po ostatnim wyścigu na Igrzyskach, a to z kolei robi miejsce dla „młodych wilczków”, także polskich. I od tych osad chciałbym zacząć. Wspaniale wyglądał pojedynek gigantów w męskiej jedynce. To właśnie po Rio kończy swoją karierę Mahe Drysdale z Nowej Zelandii, podobnie chyba Brytyjczyk Alan Campbell, nie wiadomo co postanowi Czech Ondrej Synek. Dlatego być może taki pojedynek jak w Poznaniu, zobaczymy już tylko raz, w finale w Rio. Przyznam, że styl w jakim wygrał Drysdale, pokonując na ostatnich 300 metrach Chorwata, to prawdziwe wioślarskie delicje. Myślę, że Nowozelandczyk zakończy swoją wspaniałą karierę, właśnie złotem olimpijskim. A my po cichutku liczymy, że w fianale A znajdzie się miejsce dla Natana Szymczyka. Nasz młody skiffista, wygrał ostatnio z ósemką Californi Mistrzostwa USA, jest w gazie jak mówi jego trener i ojciec Jarek Szymczyk i bardzo liczę na jego awans do finału olimpijskiego. Co dalej u wielkich osad? Podobnie do końca kariery zbliża się niepokonana od lat dwójka bez sternika Nowej Zelandii Murray-Bond. Oni także wygrali w wielkim stylu, oj długo już nie będzie tak mocnego „peruara” w światowych wiosłach. Mają chłopaki moc…

W podobnie bezapelacyjnym stylu wygrały dwójkę podwójną nasze dziewczyny z Bydgoszczy. Magda Fularczyk – Natalia Madaj. Miło było zobaczyć polską osadę o kilkanaście metrów przed innymi. Oby w Rio, było podobnie, szansa jest, bo w Poznaniu brakowało jedynie Greczynek i Litwinek, ale one są także „do objechania”. Bardzo dobrze popłynęła nasza męska czwórka podwójna. W pięknym stylu sięgnęła po brązowy medal, co zakładając plan przygotowań ich trenera Aleksandra Wojciechowskiego, który na przygotowaniach M4X zęby zjadł, dobrze rokuje na Igrzyska. Olek trenerem wielkim jest, a chłopacy wierzą w niego jak w Boga, więc drżyjcie narody! Doskonale spisał się w jedynce lekkiej Jurek Kowalski, marzył o finale, a skończył na III stopniu podium. Wprawdzie jedynka lekka na IO nie startuje, ale za rok chciałbym Jurka widzieć w finałach pucharów świata już regularnie.

W finale popłynęły także kobiece czwórka podwójna i lekki debel, a finał B wygrała dwójka bez sterniczki. Wszystkie te osady jeszcze nie są w optymalnej dyspozycji, ale szczyt formy jest przygotowywany na Rio, więc wszystko pod kontrolą. Czwórka podwójna wygrała cały Puchar Świata, więc na otarcie łez po czwartym miejscu w Poznaniu, żółte koszulki pomogły dziewczynom doskonale. Nasza męska koronna ósemka, czwarta. Białoruś pokonali zdecydowanie, ale do podium stracili około 7 sekund. Czasu jeszcze sporo i medal w Rio nadal jest celem, ale nie da się ukryć, że tutaj dystans do światowej czołówki jest największy. Mocno wierzę w mobilizację chłopaków i ich awans do olimpijskiego finału. A wtedy wszystko jest możliwe. W kwalifikacjach olimpijskich w Lucernie, prowadzili od startu do 1800 metrów, byli drudzy za Amerykanami. Jeśli tak samo „odpalą” od startu w finale, będzie dobrze. Słowem regaty bardzo udane, pogoda dosyć zmienna, po piątkowych burzach i deszczu, cudna w sobotę i na niedzielne finały. Teraz Poznań już czeka na Uniwersyteckie Mistrzostwa Świata na początku września, a my zaraz po Euro naszych orłów, czekamy na medale polskich wioseł w Rio. A coś mi się zdaje, że na tych Igrzyskach całkiem sporo medali wydobędziemy właśnie z wody. Są doskonali kajakarze, wioślarze, mamy mocne pływanie i żeglarstwo… Oj moi drodzy, pachnie medalami, jak nic.

Maciej Karczewski – Międzynarodowy Sędzia Wioślarski FISA