O rewolucyjnej zmianie zdecydował Nadzwyczajny Kongres AIBA w Lozannie. Za projektem zagłosowało 84 z 88 delegatów. Turniej kwalifikacyjny dla zawodowców odbędzie się w dniach 3-8 lipca w Wenezueli. Do rozdania będzie 26 olimpijskich paszportów.
Krótko po głosowaniu szef AIBA Wu Ching-kuo stwierdził, że reforma jest ważnym krokiem w rozwoju boksu na igrzyskach. Start zawodowców ma wzmocnić narodowe federacje oraz podnieść zainteresowanie turniejem olimpijskim. Ta odważna decyzja ma więc służyć zarówno sportowcom, jak i całej dyscyplinie. Dodał jednocześnie, że nie ma informacji, kto z czołowych pięściarzy powalczy o udział w Rio. To ma się rozstrzygnąć w najbliższym czasie.
Propozycje AIBA już od kilku tygodni dzielą środowisko bokserskie. Wielu dawnych i obecnych zawodowców wręcz wyśmiało zmiany. Pochodzący z Irlandii Północnej Carl Frampton, niedawny czempion wagi junior piórkowej, uważa, że boks profesjonalny i amatorski to dwie różne dyscypliny sportu. Porównał je nawet do badmintonu i tenisa. Wtóruje mu były mistrz w kategoriach lekkopółśredniej i półśredniej Ricky Hatton. Ekspert BBC, medalista igrzysk z Pekinu David Price, jest zdania, że mieszanie obu odmian będzie bardzo niekorzystne dla amatorów. Ich rywalizacja z zawodowcami nie będzie odbywać się na równych warunkach. Przeciwny jest również Mike Tyson.
Odmiennego zdania jest z kolei amatorski mistrz świata z 2015 roku i brązowy medalista IO w Lodynie w wadze muszej Michael Conlan. Irlandczyk, ucieszony z poszerzenia listy uczestników, buńczucznie zapowiada rozprawienie się z wszystkimi zawodowcami. Wcześniej zainteresowanie startem w Rio zgłaszał Władimir Kliczko. Ukrainiec jednak 9 lipca będzie walczył w rewanżu z Tysonem Fury’m.
W czerwcu powinniśmy poznać szczegóły rywalizacji bokserskiej na igrzyskach. Nadal nie wiadomo na przykład, na ile rund będą zaplanowane walki. Te decyzje jeszcze przed AIBA.