17 lat temu „Canarinhos” przegrali ostatecznie tamto spotkanie 2-3. Podopieczni Laurenta Tillie wygraną zakończyli środowy mecz rezultatem 3-1. Po dzisiejszym triumfie nad Kanadą jest o krok od awansu na igrzyska.
Dla Francji wygrywanie tak długich setów to nie pierwszyzna. Reprezentacja ta w ostatnich latach udowadniała, że potrafi wytrzymać próbę nerwów. Do historii przeszedł finał mistrzostw Europy z 2003 roku. Przeciwnikiem ekipy „Trójkolorowych” (w składzie ze Stéphane’m Antigą) byli Włosi. Szczególnie dramatyczny przebieg miał drugi set. Po ponad 40 minutach Francja wygrała 42-40, a ostatni punkt zdobył blokiem Loïc de Kergret. Ostatecznie jednak to rywale byli górą i po zwycięskim tie-breaku wygrali cały turniej. W 2004 roku w turnieju kwalifikacyjnym do IO Francja w meczu z Chinami w jednej z partii wygrała 38-36. Trzy lata później w LŚ w takim samym stosunku wygrała seta w meczu z USA.
Reprezentacja Polski od początku XX wieku w turniejach międzynarodowych rozegrała cztery sety, w których łączna liczba zdobytych punktów przez obie drużyny wyniosła co najmniej 70. Co ciekawe, najwięcej emocji było w rywalizacji właśnie z Francją. W 2007 roku w katowickim Spodku w pierwszym secie meczu fazy grupowej turnieju finałowego LŚ „Biało-czerwoni” zwyciężyli 38-36. Po stronie rywali nie zabrakło Antigi, grali też Antonin Rouzier czy Guillaume Samica. Trenerem „Trójkolorowych” był aktualny II trener naszej kadry Philippe Blain.
Gorzej poszło Polakom w 2011 roku, gdy w meczu „Światówki” z USA jednego z setów przegrali 35-37. Ekipie Waldemara Wspaniałego nie udało się z kolei być górą w zaciętej partii przeciwko Argentynie w 2002 roku (34-36). Z kolei w 2007 roku 36-34 zdołaliśmy ograć USA.
Jak wynika z obliczeń FIVB, od 2000 roku w najważniejszych turniejach reprezentacyjnych 61 setów kończyło się zdobyciem przez obie drużyny co najmniej 70 punktów.