Teraz okazało się, że to co było o krok rok temu, odeszło bezpowrotnie. Możliwe, że to tylko pierwsze, niezwykle silne emocje, ale nasz zapaśnik poinformował za pomocą swojego profilu na Facebooku, że kończy ze swoją ukochaną dyscypliną i przenosi się do MMA. O jego zakusach do startu w coraz popularniejszych w naszym kraju mieszanych sztukach walki mówiło się od dawna. Sam zawodnik z wielką determinacją walczył jednak o przepustkę do Rio, gdzie chciał bronić krążka wywalczonego w Londynie.
Co napisał zawodnik na swoim profilu?
– Przyszedł czas na turnieje kwalifikacyjne do igrzysk olimpijskich. Przygotowania szły pomyślnie, bez większych kontuzji, wszystko szło dobrze. Nie udało się, nie wyszło tak, jak bym chciał ja i na pewno inni. Porażki, których doznałem na turniejach (Serbia, Mongolia) bolą bardzo. Przegrałem widocznie, z zawodnikami, z którymi nie powinienem przegrać nigdy. Człowiek się stara, ale czasem po prostu nie wychodzi. Sport jest nieprzewidywalny, nawet brutalny (pisownia oryginalna) – poinformował swoich fanów zapaśnik.
– Nie obwiniam nikogo, tylko siebie. Jest mi wstyd. To ja walczę na macie, a nie sztab szkoleniowy, czy ktoś inny. Nie rezygnuję ze sportu, mam zapał na więcej, chcę osiągnąć w swoim życiu jeszcze wiele zwycięstw, jak i porażek, co tylko będę mógł! Jeśli chodzi o MMA, to będzie moja następna ścieżka życia i kierunek. Kiedy to nastąpi? Dowiecie się na pewno w odpowiednim czasie. Do tego również jest potrzebne odpowiednie przygotowanie się i jeszcze więcej ciężkiej pracy, aby nie dostać na wejściu pstryczka w nos.
Wielka szkoda, że nasz zawodnik w kategorii do 84 kilogramów nie pojawi się na macie w Brazylii. Jego waleczność zawsze zwiastowała ogromne emocje, a doświadczenie i pazur wojownika, nawet pomimo obecnie nieco słabszej dyspozycji, zawsze kazały upatrywać go w gronie jednego z faworytów do niespodzianki. Ale czy miejsce na pudle medalisty olimpijskiego można w ogóle rozpatrywać w kategorii niespodzianki?
W najbliższych dniach postaramy się odsłonić nieco kulis przygotowań Damiana Janikowskiego z ostatnich lat, bo tajemnicą poliszynela jest fakt, że pomimo ogromnego sukcesu w Londynie jego sportowa droga nie była wcale łatwa, a uprawianie zapasów w Polsce można nazwać obecnie heroizmem. Bez wątpienia w mieszanych sztukach walki pieniądze są nieporównywalnie większe. Ale i tak chwała Janikowskiemu, że tak długo i z tak wielką determinacją pozostawał wierny swojej dyscyplinie. Pięknej, klasycznej, odwołującej się do najstarszych tradycji olimpizmu.