Dla białoruskiego szkoleniowca cała sprawa jest kolejnym dowodem na zamierzone działania WADA przeciwko państwom słowiańskim. Według Woroncowa Światowa Agencja Antydopingowa to „struktura zbliżona do organizacji terrorystycznej”. Są to mocne słowa, zważywszy, że Miankowa to nie pierwsza lekkoatletka z Białorusi, która ma problem z dopingiem.
W przeszłości byli to młociarze Iwan Tichon i Wadim Diewiatowski oraz kulomiotka Nadieżda Ostapczuk. Ten drugi zresztą pozostaje nadal szefem krajowej federacji.
Miankowa w Pekinie wygrała olimpijski finał, ustanawiając przy tym rekord igrzysk wynikiem 76.34. Wyprzedziła Kubankę Yipsi Moreno i mającą również na koncie dopingową wpadkę Chinkę Zhang Wenxiu. Szósta była Anita Włodarczyk, a Kamila Skolimowska spaliła wszystkie trzy próby.
Mistrzyni z 2008 roku była jeszcze siódma na igrzyskach w Londynie, a po raz ostatni na arenie międzynarodowej wystartowała rok później na MŚ w Moskwie. Cztery lata temu o stosowanie niedozwolonych środków oskarżał ją trener Betty Heidler, Michael Deyhle. Niemiec miał wówczas zarzuty także wobec Tatiany Łysenko. Uważał, że obie zawodniczki biorą substancję blokującą ujawnianie anabolików.
Co ciekawe, złoto z Pekinu było jedynym seniorskim podium w karierze Białorusinki. Na MŚ czy ME zajmowała z reguły dalekie lokaty. W 2003 roku była druga na młodzieżowych mistrzostwach Europy.
Niewykluczone, że wkrótce wyniki rywalizacji młociarek z IO 2008 zostaną oficjalnie skorygowane.