33-latek przybiegł na metę z czasem 7:32.62. Dotychczasowe najlepsze osiągnięcie poprawił o 0.17 s. Wyprzedził Kenijczyków, Mathew Kiptanui oraz Hillary’ego Kipkorira Maiyo. Swój rezultat dedykował zmarłemu w sobotę Muhammadowi Alemu. Teraz do Faraha należą krajowe rekordy na 1500, 3000, 5000, 10000 metrów i 2 mile oraz cztery najlepsze wyniki w hali.
Farah wrócił do Birmingham po dwuletniej przerwie. Rok temu wycofał się z zawodów po tym, jak na jaw wypłynęły kontrowersje związane z jego trenerem Alberto Salazarem, którego nazwisko było wiązane z dopingowymi praktykami w ośrodku treningowym Nike Oregon Project. Farah, ani coach, nie zostali bezpośrednio oskarżeni o stosowaniu niedozwolonych środków, ale całe zamieszanie mocno nadszarpnęło to reputację zawodnika.
Urodzony w Mogadiszu biegacz w Rio ma zamiar bronić złotych medali olimpijskich na dwóch najdłuższych dystansach na bieżni. Wysoką dyspozycję potwierdził w 2015 roku na mistrzostwach świata w Pekinie, wygrywając na 5000 i 10000 m.
Po sezonie 2017 i MŚ w Londynie Farah planuje skupić się na biegach ulicznych, głównie maratonach. Jak stwierdził w wywiadzie przed mityngiem w Birmingham chce więcej czasu spędzać z rodziną. – Kocham to, co robię, ale stanowczo zbyt często nie ma mnie w domu, myślę, że sześć miesięcy w roku. Bardzo brakuje mi dzieci – dodał.
Wiosną Brytyjczyk wystartował w MŚ w półmaratonie, gdzie po sprinterskim finiszu zdobył brązowy medal.
Finał biegu na 10000 m na igrzyskach odbędzie się 14 sierpnia. Trzy dni później zaplanowano eliminacje na dystansie dwukrotnie krótszym. O medale na 5000 m lekkoatleci powalczą 20 sierpnia.