FOT. ZUMA/NEWSPIX.PL
FOT. ZUMA/NEWSPIX.PL
Kto polskim chorążym w Rio? Czy jest się czego obawiać?
29 lipca poznamy osobę, która będzie niosła polską flagę podczas ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Do tego dnia będą mnożone spekulacje na temat nazwiska chorążego. Cały czas przywoływana jest rzekoma “klątwa”. Od 1992 roku żaden chorąży nie wywalczył medalu na letnich igrzyskach.
Dyscyplinę wspiera:
Tomasz Kawczyński
20 lipca, 2016 11:47

Ostatnim, któremu to się udało był Waldemar Legień. Judoka już w Seulu był mistrzem olimpijskim. Sukces powtórzył cztery lata później w Barcelonie. Od tamtej pory chorąży medalu nie zdobył, mimo że tę zaszczytną funkcję powierzano utytułowanym sportowcom z sukcesami na wcześniejszych igrzyskach.

W 1996 roku blisko szczęścia był Rafał Szukała, wicemistrz z Barcelony. W pływackim wyścigu na 100 m stylem motylkowym pobił rekord kraju, ale dało mu to jedynie piąte miejsce. Na podium nie stanął również w sztafecie.

Cztery lata później wybrano Andrzeja Wrońskiego, naszego czempiona z igrzysk w Seulu i Atlancie. Doświadczony zapaśnik żegnał się już ze sportem i w Sydney nie zanotował sukcesu.

W Atenach znów postawiono na pływaka. Bartosz Kizierowski był bliski podium w 2000 roku, a dwa lata poźniej wywalczył mistrzostwo Europy. Greckie igrzyska nie zaliczy do najbardziej udanych. Startował tylko na 50 m kraulem. Finał przegrał o trzy setne sekundy.

Chorążym w Pekinie znów był przedstawiciel sportów wodnych – kajakarz Marek Twardowski. Olimpijczyk z 2000 i 2004 roku to wielokrotny medalista MŚ i ME. Osiem lat temu jemu również nie dopisało szczęście. Startował w trzech konkurencjach, ale najwyżej był w K-4 na 1000 m (6. miejsce).

W Londynie PKOl zdecydował się na zmianę i postawił na kobietę. Na stadion olimpijski z polską flagą weszła Agnieszka Radwańska. W tenisistce upatrywano kandydatkę do medali, ale zarówno w singlu, deblu, jak i mikście zanotowała porażkę. Jedynie w grze podwójnej w parze z siostrą Urszulą wygrała mecz.

Ostatnie igrzyska nie są więc udane dla chorążych, choć wcześniej ta rola nie przeszkadzała w osiąganiu sukcesów Waldemarowi Baszanowskiemu czy Teodorowi Kocerce.

Trudno jednak mówić o “klątwie”, bardziej o pechowych czy niefortunnych wyborach. Przez ostatnie 20 lat chorążymi zostawali sportowcy, którzy albo szczyt formy mieli już za sobą, albo zbyt duża konkurencja pozbawiła ich szans, ewentualnie nie trafili z dyspozycją na igrzyska.

W internetowej ankiecie TVP sprzed kilku dni głosujący postawili na Anitę Włodarczyk. Ten wybór byłby logiczny z kilku powodów. Nasza młociarka to zdecydowana faworytka do złota, poza tym jej start planowany jest na drugi tydzień igrzysk. Sama jednak zapowiadała wcześniej, że nie wybiera się na ceremonię otwarcia.

Sporo wskazań było też na Tomasza Majewskiego. W tym wypadku przeważają zasługi, a nie realna forma. Uważam, że dwukrotny mistrz olimpijski również byłby świetnym chorążym, ale trudno by było mieć do niego pretensje o brak miejsca na podium w Rio. Wysoko stoją akcje naszych szczypiornistów (Karol Bielecki) czy siatkarzy.

Dla każdego olimpijczyka funkcja chorążego to wielki zaszczyt i nikt nie powinien obawiać się żadnych klątw, a skupiać się tylko na olimpijskim starcie.