Fot. Paweł Skraba
Fot. Paweł Skraba
Polska – Rosja 2:3. Porażka po horrorze
Po trzech wygranych grupowych podczas turnieju olimpijskiego nasi siatkarze mieli przejść prawdziwy test w meczu ze Sborną. Rosyjski zespół targany jest różnymi perturbacjami - od dopingowych po personalne. Cały czas pozostaje jednak bardzo niebezpiecznym. Nasi rywale na tym turnieju zostali już jednak naruszeni przez Argentyńczyków, z którymi przegrali 1:3. Niestety, po bardzo wyrównanym meczu, przegraliśmy dziś z Rosją 2-3.
Tomasz Więcławski
13 sierpnia, 2016 22:16

Wygrana w tym meczu powinna de facto zapewnić naszym zawodnikom pierwsze miejsce w grupie B, co jest niezwykle ważne przed ćwierćfinałami, w których siatkarze grają „na krzyż” z rywalami z grupy A. Zwycięstwo grupowe gwarantuje więc rywalizację z 4. zespołem, teoretycznie mniej groźnym.

Wyrównana walka w pierwszej partii trwała do stanu 8-8. Potem Rosjanie zaczęli nam odjeżdżać, ale trzeba uczciwie przyznać, że nasi zawodnicy sami też „oddali” rywalom sporo punktów po prostych błędach. Trener Antiga starał się reagować, ale na niewiele się to zdało. Tietiuchin bardzo pewnie kończył ataki z obu skrzydeł, a w naszej drużynie szwankowało wszystko – przyjęcie, serwis (sporo błędów), a nawet rozegranie. Grzegorz Łomacz w zasadzie zapomniał w tej partii o środkowych. Pierwsza partia padła łupem rywali do 18.

Diametralnie inne oblicze miał drugi set. W nim to Polacy nacisnęli na rywali od samego początku. Rywale zaczęli mylić się w ataku i przyjęciu. Po naszej stronie dobrą partię rozgrywali Bartosz Kurek i Mateusz Mika. Dobrym serwisem rywali nękał Mateusz Bieniek. Zaczął też funkcjonować nasz blok. Partię sprytną kiwką w swoim stylu zakończył nasz kapitan Michał Kubiak. Wygraliśmy do 16.

I kiedy się wydawało, że w trzeciej partii pójdziemy za ciosem – wrócił obraz z pierwszego seta. Znów daliśmy rywalom odskoczyć na początku seta, a potem graliśmy punkt za punkt. Trener Antiga próbował zmian, bo wprowadzał na boisko na dłużej czy też zadaniowo Rafała Buszka i Piotra Nowakowskiego. Znacznie gorzej niż w dwóch pierwszych setach przyjmowaliśmy. Przy stanie 22-15 stało się jasne, że losów tej partii już nie odwrócimy. Selekcjoner wziął czas, ale raczej chodziło już o to, żeby w lepszych nastrojach wejść w czwartą partię. Po czasie pewnym atakiem punkt zdobył Bartosz Kurek, ale bez zdobywania punktów przy własnej zagrywce w siatkówce trudno liczyć na sukces. W końcówce seta poprawiła się gra środkiem, a w zasadzie zaczęliśmy nim grać częściej. Punktował Mateusz Bieniek, a bloki przez nas stawiane zaczęły przynosić zdobycz punktową.

Było już jednak za późno. Biało-czerwoni przegrali tego seta 25-18.

Czwarty set znów zaczął się świetnie dla naszej drużyny. Po asie serwisowym Bartosza Kurka i pięknej kontrze, którą zawdzięczaliśmy doskonałej obronie Rafała Buszka wyszliśmy na prowadzenie 5-2. Kolejny punkt zdobył Piotr Nowakowski, który wyszedł w podstawowym składzie w tej partii. Tietiuchin i spółka nie zamierzali jednak rezygnować. Wykorzystywali swoje najsilniejsze atuty, czyli mocne zbicia i wysoki blok. Źle graliśmy w kontrataku, a Rosjanie wygrywali długie akcje. Zrobiło się 9-9 na tablicy wyników.

Mecz wyrównał się i w tej części stał na wyższym poziomie. Oba zespoły nie chciały odpuścić tej partii. Rosjanie chcieli już zejść do szatni, a Polacy podtrzymać szansę na stuprocentową skuteczność w Rio, jeżeli chodzi o przechylanie meczów na swoją korzyść. Rosjanie, co wcale nie zawsze im się zdarza, grali bardzo cierpliwie i wyczekiwali na dobre okazje do skończenia akcji. W naszych szeregach najlepiej prezentował się w tym fragmencie Rafał Buszek.

W końcówce tej partii świetnie zaczął prezentować się też Bartosz Kurek. To on i Buszek stali się ojcami zwycięstwa. Doprowadziliśmy, zupełnie zasłużenie i po dobrej grze, do tie-breaka. Nie po raz pierwszy mecz ze Sborną miał rozstrzygnąć się w dramatycznych okolicznościach.

Początek 5. seta to nieustanna gra Grzegorza Łomacza do Bartosza Kurka. On sam nie mógł jednak wygrać meczu, a w zdobywanie punktów musieli włączyć się inni biało-czerwoni. Strony zmienialiśmy niestety przy stanie 5:8. Potem mieliśmy nawet szansę w kontrze na dojście Rosjan na jeden punkt, ale w ataku poradził sobie, słabiej grający w tym fragmencie, Mateusz Mika. Atakujący Rosjan Michajłow grał najlepszy mecz w tym turnieju i raz po raz zdobywał ważne punkty po rozegraniach od Grankina. Sborna miała więcej atutów. Punktował też regularnie Kluka i Rosjanie wyszli na prowadzenie 13-9.

Mateusz Bieniek przegrywał niestety grę na siatce z rosyjskimi środkowymi, którzy raz po raz wbijali gwoździe w nasze boisko. Bartosz Kurek próbował odgryzać się rywalom, ale dziś miał za małe wsparcie w swoich kolegach. Impuls do ataku dał jeszcze atakując pod górę po bloku kapitan Kubiak, który wrócił na boisko zastępując Mikę. Wtedy trener Alekno (przy stanie 14-12 dla Sbornej) wziął czas. Po chwili obroniliśmy trzeciego meczbola po kolejnej kontrze i skutecznym ataku Kubiaka. Rosjanie znów poprosili o przerwę. Po chwili zagrywkę w aut skierował Rafał Buszek i przegraliśmy 13-15, a cały mecz 2-3.

Układ w tabeli jest taki, że jak wygramy ostatni mecz z Kubą to nie zajmiemy miejsca niższego niż drugie. Szczegółowa analiza tabeli w grupach siatkarskiego turnieju mężczyzn na naszym portalu już jutro.

Polska-Rosja 2:3 (18-25, 25-16, 18-25, 25-22, 13-15)