Drużyna z Brześcia świetnie spisywała się w pierwszych trzydziestu minutach spotkania. Prowadziła 2:0, 5:3, żeby na przerwę zejść z korzystnym rezultatem 14:11. W szatni kieleckiej ekipy musiało się dziać, a znany jako doskonały motywator trener Tałant Dujszebajew skutecznie przemówił do głów swoich zawodników.
Co prawda pierwszą bramkę rzucił w drugiej połowie zawodnik z Brześcia – Paweł Altman, ale potem dwiema bramkami odpowiedział reprezentacyjny kołowy – Mateusz Kus. Dobrze zaczęły funkcjonować kieleckie skrzydła, na których brylowali Jachlewski i Reichmann. Już po nieco ponad 10 minutach od wznowienia gry na tablicy wyników widniał remis.
Końcowe fragmenty spotkania wyglądały jak starcie zdecydowanie bardziej doświadczonej drużyny z nowicjuszem. Zespół z Brześcia może być w tym sezonie groźny dla wielu rywali w Lidze Mistrzów, ale póki co za mało w jego grze jest cwaniactwa, które cechuje mistrzów Polski. Ci wygrali pierwsze spotkanie w drodze po obronę tytułu 29:24, a wydaje się, że wcale nie włączyli najwyższej przerzutki.
Najwięcej punktów dla Vive w tym meczu zdobył Krzysztof Lijewski – 6. Po trzy oczka dołożyli Karol Bielecki, Manuel Strlek, Mateusz Jachlewski, Tobias Reichmann Mateusz Kus.
W ekipie gospodarzy po 5 bramek zdobyli Dainis Kristopans i Rastko Stojković. Ten drugi jest doskonale znany kibicom szczypiorniaka w Polsce, bo od 2009 do 2013 roku reprezentował barwy kieleckiej ekipy.
Już jutro o godzinie 18.00 swoją przygodę z tegoroczną edycją LM zainaugurują szczypiorniści Wisły Płock, którzy podejmą na swoim parkiecie słynną Barcelonę.
Mieszkow Brześć – Vive Tauron Kielce 24:29 (14:11)