Fot. Agnieszka Derlatka.
Fot. Agnieszka Derlatka.
W Rio nie może nas zabraknąć. Wywiad z Marcinem Możdżonkiem
Choć styczniowy turniej w Berlinie zaczynał jako rezerwowy, został na nim jednym z bohaterów. Wieloletni reprezentant Polski sprawdził się w roli jokera. Teraz razem z drużyną rozpoczyna przygotowania do ostatniej walki o przepustkę do Rio.
Jarosław Więcławski
25 kwietnia, 2016 20:12

Sezon PlusLigi zaraz się zakończy, ale reprezentanci nie będą mieli wiele czasu na odpoczynek. Już za parę dni rozpocznie się zgrupowanie w Spale przed Memoriałem im. Huberta Wagnera i turniejem kwalifikacyjnym w Tokio. Pierwsze zawody będą dobrym elementem przygotowania przed obecnie najważniejszym turniejem dla reprezentacji?

Rozgrywki lada dzień się skończą. Emocje PlusLigowe odejdą na drugi plan, a my wykonamy pierwszy krok w przygotowaniach do najważniejszego turnieju sezonu, czyli weźmiemy udział w kwalifikacjach olimpijskich. Memoriał im. Huberta Wagnera będzie jednym z etapów przygotowań, a nie celem samym w sobie.

Czy można powiedzieć, że w Memoriale ważniejsze od wyniku będzie jak najlepsze przygotowanie do kwalifikacji?

Na pewno będziemy robić wszystko, aby jak najlepiej się przygotować i jak najlepiej zagrać, ale w Tokio. To jest dla nas cel nadrzędny. Oczywiście wynik w Memoriale będzie ważny, ale będzie miał też drugorzędne znaczenie w porównaniu z zawodami w Tokio, gdzie będziemy walczyć o awans na igrzyska.

Przerwa między końcem sezonu zasadniczego ligi, a zawodami reprezentacji jest dość krótka. Nie za krótka, by móc odpocząć i przygotować optymalną formę na turniej w Tokio?

Nie będziemy odpoczywać. Już któryś rok z kolei tak jest. Nie mamy czasu, aby się zregenerować. Z drugiej strony, może to lepiej, bo praktycznie z ligowego rytmu wpadniemy w wir treningów reprezentacyjnych. Mam nadzieję, że dzięki temu wszyscy utrzymamy formę, którą teraz prezentujemy.

Oczywiście turniej kwalifikacyjny musicie potraktować poważnie, ale bierzecie w ogóle pod uwagę, że może was zabraknąć w Rio?

Nie, nikt nie bierze tego pod uwagę. Oczywiście, jest to sport, wszystko może się zdarzyć. Nawet najczarniejsze scenariusze się czasem sprawdzają, ale jestem przekonany, że nikt z drużyny, łącznie ze mną, takiej wiadomości, że mogłoby reprezentacji Polski zabraknąć w Rio de Janeiro nie przyjmuje do głowy.

Dzień po zakończeniu memoriału wyjeżdżacie do Japonii. Jak ważną rolę w takich turniejach odgrywa aklimatyzacja?

Odgrywa bardzo ważną rolę. Japonia jest oddalona od Polski o siedem stref czasowych. Do tego trzeba się przyzwyczaić, poświęcić na to co najmniej pięć-sześć dni, aby organizmy dostosowały się do rytmu dnia i nocy, jaki panuje w tamtym rejonie świata. Nie będzie to pierwszy raz, gdy się tak przygotowujemy. Robiliśmy to już pięć lat temu oraz przed rokiem w ramach Pucharu Świata. Zawsze przynosiło to dobry efekt.

W składzie nie ma wielkich niespodzianek, co trener Antiga uzasadniał tym, że nie jest to dobra pora na eksperymenty. Nie ma też w niej Pawła Zagumnego, a temat Mariusza Wlazłego, w kontekście występu na igrzyskach w Rio, również ma być zamknięty. Brak tych doświadczonych zawodników w kadrze jest dużym problemem?

To trener powołuje zawodników i odpowiada za wynik. Powołał praktycznie wszystkich siatkarzy z ubiegłego sezonu, prawie cały skład z turnieju z Berlina. Ma do nich zaufanie. Myślę, że trzeba patrzeć na to pod tym kątem. Mamy mocną  reprezentację. Niektórzy starsi zawodnicy zakończyli już swoją karierę reprezentacyjną koniec i kropka. Życie toczy się dalej. Cały czas przychodzą do kadry nowi gracze. W reprezentacji Polski mamy to szczęście, że następuje płynna zmiana pokoleń. Nie martwiłbym się o to czy zabraknie starszego zawodnika, aczkolwiek takie nazwiska jak Zagumny i Wlazły znaczą wiele dla polskiej siatkówki.

W czerwcu rozpocznie się także tegoroczna Liga Światowa. Regulamin powoduje, że będzie musiało w niej wziąć udział większość zawodników, którzy wystąpili w Berlinie. Wielu graczy znów nie będzie miało okazji odpocząć. Nie będzie to miało negatywnego wpływu na formę już w kontekście igrzysk?

Trudno mi się do tego pytania ustosunkować, bo jeszcze nie awansowaliśmy na igrzyska. Będziemy się tym martwić, jak uzyskamy przepustki olimpijskie w Tokio.

Na igrzyskach będzie mógł wystąpić tylko jeden libero. To dobrze, czy lepiej jest, gdy w reprezentacji jest możliwość dokonania zmiany na tej pozycji?

Patrzę na ten problem trochę szerzej. FIVB i wiele federacji mocno forsowało, aby w protokole meczowym mogło być wpisanych 14 zawodników, a nie dwunastu, jak było wcześniej. Tak już jest od kilku lat, w ten sposób przygotowujemy się na arenach międzynarodowych z reprezentacją czy też klubowych. Na turnieju olimpijskim będzie mogło wystąpić jednak tylko 12 graczy. To może nastręczać pewne problemy organizacyjne, ale myślę, że nasza reprezentacja sobie z nimi poradzi.

Zakładając, że Polacy wywalczą kwalifikacje na IO w Tokio, o co Polska będzie walczyć na igrzyskach?

O jak najlepszy wynik. Jeśli awansujemy do Rio, oczywiście będziemy walczyć o najwyższe cele. Po to jedzie tam każda ekipa, która wywalczy sobie przepustkę.

Brazylię na igrzyskach u siebie da się w ogóle pokonać?

Będziemy musieli się o tym przekonać, ale każdego da się pokonać. Nie ma drużyn niepokonanych.

Fotogaleria: