Fot. Archiwum PZZ
Fot. Archiwum PZZ
Zdarzyło się w Atlancie – Polska na czele klasyfikacji medalowej igrzysk
19, 11, 14, 23, 20, 30 – to nie szczęśliwe numerki w losowaniu Lotto, ale miejsca reprezentacji Polski w końcowej klasyfikacji medalowej sześciu ostatnich letnich IO. Z tego zestawienia wynika, że szczytem możliwości "Biało-czerwonych" jest druga dziesiątka. W 1996 roku w Atlancie mieliśmy jednak chwilę, gdy nasi byli na samym szczycie tabeli. Tak szczęśliwe okazały się dwa pierwsze dni zmagań.
Tomasz Kawczyński
11 maja, 2016 21:45

Złota seria rozpoczęła się już od pierwszej konkurencji, rozgrywanej w sobotę 20 lipca. Zmagania w Atlancie otwierały zawodniczki strzelające z karabina pneumatycznego. W stawce były dwie reprezentantki Polski: Renata Mauer i Małgorzata Książkiewicz. Do finału awansowała ta pierwsza, ale nie była wymieniana w gronie kandydatek do podium. Zawodniczka Śląska Wrocław spisała się jednak znakomicie. Ostatnim strzałem pokonała Niemkę Petrę Horneber i wywalczyła złoty medal. Owację na stojąco zgotowało jej 2,5 tys. kibiców. Zgodnie z tradycją pierwsze złoto XXVI Igrzysk Olimpijskich wręczył sam szef MKOl Juan Antonio Samaranch.

Równie efektownie wystartowali Polacy w sportach walki. Paweł Nastula był wielkim faworytem w wadze 95 kg i nie zawiódł. Mistrz świata z 1995 roku o złoto walczył zaledwie kilkadziesiąt sekund. W finałowym walce z Koreańczykiem Kim Min-soo zastosował swoją popisową technikę rzutu przez plecy i jego rywal padł na matę. Dwa złote medale na początku rywalizacji przyniosły nam zapasy. Niespodziewany był zwłaszcza triumf Ryszarda Wolnego, który do Atlanty pojechał dzięki „dzikiej karcie”. W wadze 68 kg Polak w walce o złoto pokonał Francuza Ghaniego Yalouza. W kategorii do 100 kg walczył Andrzej Wroński. Dośwadczony zapaśnik miał już w dorobku wygraną na igrzyskach w Seulu. W finale w 1996 roku potykał się z Białorusinem Siergiejem Lisztwanem. W regulaminowym czasie (5 min) oraz w dogrywce żaden zawodnik nie zdobył punktu. Sędziowie przyznali jednak zwycięstwo Polakowi, gdyż rywal był bardziej pasywny.

W poniedziałkowy ranek polskie gazety z dumą mogły ogłosić prowadzenie „Biało-czerwonych” w klasyfikacji medalowej. Przez pierwsze dwa dni, więcej razy grano Mazurka Dąbrowskiego, niż przez całe poprzednie igrzyska w Barcelonie. Do końca zmagań w Atlancie nasi reprezentanci jeszcze trzykrotnie stawali na najwyższym stopniu podium. Swoje konkurencje wygrywali Włodzimierz Zawadzki, Mateusz Kusznierewicz i Robert Korzeniowski.